CÓRECZKA TATUSIA 

Miałam to szczęście……. dla TATY byłam jego ukochaną córeczką.

Do tej pory…. pytał się czy mnie nie odprowadzić, jak wracałam nocą do siebie. Zawsze był cicho obecny…. czuwał…  dbał i na swój sposób rozpieszczał.

Jak byłam mała szykował śniadanie, gotował moje ulubione kakao, nawet jak to był tylko wyrób kakaopodobny. Zawsze byłam niewielka, więc zrobił specjalny stołeczek, który stawiał na krześle, żebym mogła dosięgnąć blatu kuchennego.

Tata wszystko potrafił, bo kto jak nie MÓJ TATA. Łóżeczko dla lalek, leżak, domek – wszystko zrobił własnoręcznie dla swojej córeczki. Nie było problemu. Teraz tatusiowie kupują gotowe produkty, a ja miałam specjalnie zrobione przez mojego TATĘ. Tata wszystko potrafił, bo kochał swoją córeczkę.

Tak było w przedszkolu, szkole. Naprawić drabinki – mój Tata, pomalować tablice w klasie – mój Tata, córeczka zawsze była pierwsza, podnosiła paluszki w górę – mój Tata to zrobi. Miał piękny charakter pisma, uczył się jeszcze kaligrafii, na początku „podstawówki” razem prowadziliśmy kronikę klasową. Jak wystawałam na pierwszych randkach przed blokiem to wychodził wyrzucić śmieci i sprawdzał czy wszystko w porządku.

Ja kochałam go na swój sposób… nauczył jeździć na wrotkach, łyżwach, rowerze. Pamiętam, jak kiedyś pod blokiem zgubiłam ulubionego trolla mierzącego może 4 cm, to była czarna rozpacz,  on przynosił szczęście…. I Tata poszedł go ze mną szukać… Nocną porą……. Był wytrwały i znalazł. Szczęście i duma mnie przepełniały. Takich obrazków/historyjek  było wiele.

Jak zdawałam do liceum, na uczelnię to Tata jechał sprawdzić, czy się dostałam. Bo ja się bałam.

TATA był często posyłany na trudne odcinki – zabrać syna /mojego brata/ z kolonii, bo jest źle, porozmawiać z nim w wojsku, bo miał głupie pomysły i myśli. Wracając z pracy zabierał wnuczkę na spacer. Pomagał i nie oczekiwał nic w zamian. Po prostu był.

Dawałam mu trudne wyzwania i zadania. Betonowe blaty – sam wylał. Nowe parapety sam zrobił….Panele… Balkon…. Kran nie działa – TATA ratuj.

Potrafił … pomógł. Zawsze. Bo TATA zrobił wszystko. I miał cudownie złote ręce i serce, także do drewna, może to u nich rodzinne?

Mój ostatni zakup – 2 stoliki, doczyścił i nadał im nowe życie.

Mama daje radę z tym metafizycznym światem, wiem, że w tych trudnych sprawach zaradzi, pomoże. TATA z tym realnym.

I chyba każdy, kto go spotkał, poznał, pracował z Nim ma takie o nim wspomnienia, zawsze pomógł, nigdy nie odmawiał. Nieraz musiał pomyśleć, zastanowić się, ale rozwiązał problem, naprawił. Tą zaradność mam może po nim. Mama opowiadała, że jak pracowali razem w fabryce to Tata, jak usłyszał, że maszyna coś nie tak działa. to radził.  Bo nasz TATA umiał naprawić to, co nie działało.

TATO, będzie nam Ciebie brakować. W takim życiu na co dzień.

Mam nadzieję, że Ciebie nie zawiodę i okażę się córką swojego TATY.