KRAN, KOMINIARZ I KAROL

małe awarie i duże problemy

To może być kolejny wpis z cyklu moje życie z …

Kran. Kran powinien działać sprawnie… bo daje wodę, życiodajny płyn. I nagle mała/duża awaria – kran nie tryska strumieniem wody. Wody nie ma. Atak paniki. Nie ma wody? co ja zrobię, bez wody? !!!! ? Najprościej byłoby pójść do chłopaków – dodam, że to tylko 300-400 m – i kupić 5 litrowy baniak. Ale… Ja dzwonię do brata i informuję cały świat, że jest kryzys i nie ma wody….. Zastanawialiście się kiedyś? Co by było jakby zabrakło wody w kranie? Teraz czerpiecie ją bez umiaru. Myjecie zęby, golicie się, a woda się leje… A są miejsca na świecie, że ludzie mają  2-3 szklanki wody na dzień…. Potrafilibyście przeżyć o 2 szklankach wody? Wypijacie wodę, kilka herbat, kaw…. Bierzecie poranny prysznic… I lejecie wodę bez namysłu. Bo jest. jest dostępna  Wodociągi działają i powoli usuwają awarie… Paweł nie miej do mnie pretensji o tą uwagę…. Działacie, jak działacie…. Procedury….

Ok. sytuacja wraca do normy. Tylko kran nie działa. Woda powinna być, ale się nie leje z kranu – zapchane sitko. Ale ten scenariusz mam już przećwiczony.

W tej serii są też KALORYFERY – co sezon powtórka… zaczyna się sezon grzewczy, a one , te moje nie działają. Nie jestem wymagającą, nie musi być ciepło, bardzo ciepło, ale może byłoby chociaż letnio, może zamiast 2 żeberek grzałaby całość – 20 sztuk. Pomyliłam się 25 szt. Policzyłam. No i po raz kolejny dzwonię. Przychodzi średni personel techniczny, który uwielbiam…. I naprawia, działa,…. Porozmawiamy, pooglądamy widoki z okien… Klientka nie awanturująca się …

Bez krawata….

I zawiódł mnie kominiarz…. Czy w tej spółce nie ma weryfikacji, w tym kominiarstwie?  Strażacy są dzielni i przystojni… Kominiarz też powinien…… wyglądać jak ten z bajki… Andersena – zadbać o swoją Pastereczkę.  A ten miał czarny sweter powyciągany… Nie zgadzam się na taką bylejakość. Kominiarz miał swój strój, cylinder, no może teraz nie koniecznie… ubrudzone poliki i kalendarz do zaoferowania. I zawsze widząc kominiarza wiedziałam, że spotka mnie coś dobrego, tzw. proste szczęście…… Tylko musiałam złapać się za guzik i …. spotkać 3 osoby w okularach… Taka mała głupota… Jak z czarnym kotem… Ale ….nadzieja tkwi we mnie, od dziecka, że jak spotkam kominiarza to będę miała szczęście. A temu kominiarzowi mówię NIE. Był półgłówkiem….  może nawet ćwierćgłówkiem… Wolę średni personel techniczny w dowolnie wybranej sieciówce. Wyglądają coraz lepiej i pomogą, nawet jak widzą bezradną klientkę.

Całe szczęście dla mnie… może i dla innych też … że jest Karol.

Ratuje …. i pozwala wierzyć, że ta męska część ludzkości myśli, potrafi i dobrze wygląda, biorąc pod uwagę względy estetyczne. Nie będzie tu laurki dla niego, zajęłaby większość miejsca w pamięci komputera. Można tak po prostu, jak się chce i lubi to, co robi – to udaje się…. A Karol to kwintesencja moich zachwytów nad profesjonalizmem męskiej części populacji – kompetencja, koleżeństwo, kawa wspólnie wypita….  I wyrozumiałość ….. Karol będzie wiedział, o czym piszę o 3.30.

Spoglądam przez okno, a na dole pierwszy, listopadowy śnieg.

MESSAGE 7 – ZWĄTPIENIE

Miało być o nowej literce, moim alfabecie życia…. a na razie dopadło mnie zwątpienie, i marazm……pewnego dnia zauważyłam kątem oka okładkę tej  książki – zamówiłam…

Mój ulubiony pisarz Jonathan Carroll opublikował swoje krótkie teksty – taki był mój pomysł, tak ja planowałam….zatytuLowane Kolacja u wrony…..  podcina mi skrzydła… ta wrona, te teksty..….. esencja słowa…. co można poczuć czytając takie zdanie – chwile zamrożone w bursztynie ……dużo jeszcze muszę się nauczyć … zgubiła mnie pycha, że moje słowa tak ładnie się układają…….może … czytam …. zachwyt i ……..dopada mnie i zwątpienie

A zawracając na właściwą drogę… taka była myśl przewodnia – literka Z, a potem zbłądziłam….. Nie, nie chcę teraz literki Z … to koniec alfabetu… Z jak zwątpienie, zmartwienie, zgryzota …. zgrzyt…. nie, nie zgadzam się na literkę Z. bo to też ZAKOŃCZENIE. i jeszcze te jej krewne Ż i Ź….. żal i ździra…… nie polubiłam tej literki . Jej rysunku, takiego zygzaka…… jak żmija ….Niby dynamicznie zadziorna, zawadiacka, ale coś w niej jest, że zadrażnia……Z jak Zorro… może ta pamięć przeszłości…. ale czuło się niepokój jak Zorro wycinał na ekranie swój znak.

i co mam zrobić z tym Z?  Zwątpienie….

no może jest jeszcze  ZDZIWIENIE, I ZADZIWIENIE – zdziwienie jest proste, na chwilę, wydęcie warg, uniesienie brwi, zapominamy o nim szybko… a to drugie … jest inne…. emocjonalne i esencjonalne – opisane byłoby otwarciem oczu i ust, zatrzymaniem, zadumaniem, zamyśleniem –  cały czas coś nas zadziwia… zdumiewa i zaskakuje… znienacka… próbuję zrozumieć tą literkę… chyba się nie zaprzyjaźnimy…i zaskakujące –  jest też to Z w innych emocjach

ZAUROCZENIE  i ZAKOCHANIE….

czyżby Z było tak zmysłowe i opisywało te zniewalające stany zamroczenia? No tak zapomniałam – Z to zmysły, które ostatnio zwielokrotnione zwariowały,  zwłaszcza u mnie.

i na zakończenie

Z to

ZATRZYMANIE  i ZASTANOWIENIE, ZAMYŚLENIE – nie muszą iść w parze… związać się ze sobą. I tak zastanawiam się …  dlaczego ona jest tak różna.. tak emocjonalnie różna? Co w niej jest zdumiewającego i zastanawiającego? Nie umiem jej zrozumieć… Niby taka prosta, 3 kreski i już jest. A chciałabym zrealizować taki mały scenariusz z tą literką w tle:

ZASKOCZENIE

ZAINTERESOWANIE

ZAUROCZENIE

ZAKOCHANIE

ZAUFANIE tej drugiej osobie

ZREALIZOWANIE SWOICH MARZEŃ różnych

i ZASPOKOJENIE

NO CÓŻ może jej nie polubiłam, ale podobnie jak M i P jest w moim życiu… może mniej obecna… a może częściej dopadają mnie zwątpienie i zmartwienie. I tego nie lubię najbardziej – ZAŁATWIANIE SPRAW – z naciskiem Załatw tą sprawę. Nie zadrażniam tego tematu…

Może ZASNĘ dzisiaj znów o zaskakującej porze, kiedy inni zaczynają swój dzień.

Życzę dobrej nocy lub dobrego dnia, w zależności, jak zaczynasz dzień…………

PS – Z jak ZDROWIE…. Tato mam takie maleńkie życzenie, że wrócisz do zdrowia……