ZUPA NA POGODĘ I NIEPOGODĘ

 

W ten chłodniejszy, jesienny czas o zupie myślę cieplej. Letnie chłodniki poszły w zapomnienie, muszą poczekać na lepszą porę, na swój czas. Zupa i do tego ciepła zupa to oznaka wejścia w czas jesieni. Latem wybieram lekkie sałatki i chłodniki, z botwinki, chłodnik litewski, pomidorów, gaspacho. A jesienią myślę o grillowanych ziemniakach z rozmarynem i o ciepłej zupie…Zuuupppa…

Zupa, zaskakujące, że w wielu językach brzmi podobnie – po angielsku soup, włoska zuppa, niemieckie suppe, i rosyjski суп – dla nie znających cyklicy to sup…. a po hiszpańsku sopa. Tylko Węgrzy inaczej ją nazywaj – leves. Ale oni z zasady są inni. Zupa obecna jest w europejskiej i azjatyckiej tradycji. Prosta sprawa i proste rozwiązania – ma sycić. Zupa tradycyjnie jest pojmowana jako potrawa ubogich – tą potrawę robiło się ze wszystkiego. Miała rozgrzać i dać uczucie sytości.

Zupa to stan umysłu i przyjemności.

Inaczej mówiąc….. zupa to trochę jak nektar, balsam na duszę. Szczególnie o tej porze roku

W Polsce przez dekady PRLu królował rosół i pomidorowa z ryżem lub kluskami. Może nie są to wyszukane smaki, ale rodzinny obiad w niedzielę to tradycja, zasiadanie przy wspólnym stole. Pamiętam niedziele z dzieciństwa…. To był rytuał…. Rano tata zagniatał makaron. I cieniutko kroił…. cieniusieńko kluski. Makaron musiał być ręcznie zrobiony. W kuchni królowała drewniana stolnica, wałek i mąka. A mama chyba wcześniej wyjmowała największy garnek i wrzucała tzw. włoszczyznę – zestaw podstawowy marchew, pietruszka, por i seler….., a potem dodawała to ,co zdobyła, kupiła….Rosół musiał  się „pogotować”, przejść tym całym aromatem. Kuchnia nasza była mała, klasyczne M4, ale jakoś rodzice dawali radę – o g.13 aromat rosołu unosił się w całym mieszkaniu..Tak rosół to mój smak dzieciństwa. Na niedzielny, rosołowy obiad wpadała rodzina lub znajomi rodziców. Kładłam biały obrus na stół i wyjmowałam zastawę. To było święto. A babcia wakacyjna robiła „prawdziwy” rosół. z własnej kury.  Pływały w nim „oka”…. Czy teraz ktoś jeszcze kultywuje tradycję rosołowych, rodzinnych obiadów?

Rosół to często początek i podstawa innych smaków. U mnie w domu żartowało się, że jak rosół zostanie to mama w poniedziałek zrobi na nim pomidorową.

A teraz mając do wyboru całe bogactwo warzyw przyrządzamy kremy, zupy. próbujemy smaków z całego świata. Minestrone, zupa tajska, rosyjska solanka. Zupy tradycyjne, wegetariańskie, wegańskie. Miksujemy dowolne warzywa i mamy zupę krem w wymarzonym kolorze – białą, pomarańczową, czerwoną, zieloną. Coraz częściej w menu restauracyjnym pojawiają się zupy o mniej wyszukanych składnikach – żurek z kiełbasą, szczawiowa, której nie cierpiałam w dzieciństwie, a teraz  próbując oblizywałam łyżkę. Z rozkoszą.

Pisząc tekst muszę uważać – bo właśnie robię zupę krem z pomidorów. W kuchni czuć te letnio-jesienne pomidory. Takie kupione na rynku. Polne, są słodkie.. Dodałam lubczyk i tymianek. Moja zupa będzie lekka. Nie jak ta dawna zaprawiana śmietaną. Ale smak i zapach pomidorów czuć, tych dojrzewających w słońcu. Pomidory uwielbiam. Zachwyca mnie ich bogactwo form i kolorów. Bawole serca, paprykowe, malinowe…. zielone prawie czarne, żółte, małe koktajlowe zrywane z krzaków na działce.

Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i 

ta jesień rozpostarła melancholii mglisty woal 

Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronkow 

Lecz jednego, jedynego jest mi żal 

Addio pomidory 

Addio ulubione 

Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół 

Nadchodzą znów wieczory sałatki niejedzonej 

Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół 

Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł 

I ja też tęsknić będę za pomidorami…. I czasem, w którym królują. Zazdroszczę Sycylijczykom… w ich słońcu można suszy pomidory.

A za chwilę zrobię krem z dyni….. Dynie już pokrojone i zamrożone. Ale moim szczytem kulinarnych umiejętności jest zupa cebulowa. Tak …. tutaj muszę się napracować. Kupuję różne rodzaje cebul i eksperymentuję. To cały rytuał. Sparzyć, przesmażyć. I gotować…. Podana z warstwą zapiekanego sera na wierzchu i grzankami z razowca. Taka terapia na 4-5 godzin. Uspokaja. Ale jaka przyjemność jak wpadną przyjaciele i od progu padnie pytanie – co robisz? Bo zupę cebulową należy spożywać w towarzystwie.  Może poszukam jeszcze innych smaków i przepisów? Ten czas sprzyja refleksji. A jesienna zupa doskonale rozgrzewa. Jej przyjemne ciepło wlewa się do środka. Rozgrzewa.

MESSAGE 5

MDK……………………..

dzisiaj taka moja, mała refleksja – może pojawiła się, bo wydaje mi się, że jestem stale w drodze, przemieszczam się, zatrzymując się na chwilę w domu, który lubię…. I jeszcze swoją kanapę, Maca, na którym piszę te listy, świecącą małpę… I słowa, które do mnie dotarły:

Niech ktoś zatrzyma wreszcie czas

Ja wysiadam,

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, 

Bo wysiadam.

Przez życie nie chcę gnać bez tchu

Jak w kołowrotku….

Niestety to nie ja wymyśliłam, to zapożyczenie z utworu Anny Marii Jopek…… i ja się pod tym podpisuję. Lubię zmiany, nowości, ale chcę je poznawać we własnym tempie, a nie na przyspieszonym obrazie. Nie chcę tylko migawek chwil, zdjęć w smartfonie, chcę poczuć życie obiema piersiami, oczami, uszami, językiem… Poznać esencję, a nie tylko liznąć smaków. Za dużo wymagam od życia? Mam model iPhone 4, sprawdza się, ale moi znajomi mają już wersję 6S i 7, więc ja odstaję od współczesnego świata? Odwieczne pytanie – po co zmieniać coś, co jest dobre i znane, na to, co nowe i nieznane? Wiem, bez tego nie byłoby postępu, ludzie przez wieki pracowali nad nowymi rzeczami, technologiami, ideami… Marzyli, mieli wizje, gdyby Edison nie spał pod jabłonką nie mielibyśmy żarówki, teorii grawitacji. Postęp, nauka, wynalazki we wszystkich dziedzinach. Nie wszystkie się sprawdziły. Kilka jest przekleństwem współczesnej cywilizacji. Technologia i technika współczesna nas otoczyła i zmanipulowała. Wirtualna przestrzeń, wszystko przez internet. Żeby istnieć musisz być w necie, mieć konto w internetowym banku, logować się  i  zorganizować swoją wirtualną rzeczywistość , po prostu musisz tu być. I wszędzie zostawiasz po sobie ślady. Twoja skrzynka mailowa zapchana niechcianymi wiadomościami, ofertami, promocjami. Po co? I tak ich nie odczytasz, ale musisz je usunąć. Pogoń za nowoczesną technologią, udogodnieniami zaprowadziła nas w ślepy zaułek. Możliwości jest za dużo. A ludzie (w większości) mają dość współczesnego pędu życia na najwyższych obrotach, szybko się wypalają, nawalają, jak współczesny sprzęt AGD z krótkim terminem użytkowania. Spowolnij…  Czy jest to możliwe? To tylko kwestia psychiki. Wbrew pozorom nowoczesne technologie nie ułatwiają nam życia, powodują, że jesteśmy wszędzie i cały czas dostępni. W czasach budek telefonicznych na złotówkę (to pamiętają już tylko dinozaury, pokolenie urodzone w 2 połowie XXw.) kontakt z innymi osobami nie był łatwy – 3 telefony na osiedlu, jak chciałam umówić się na randkę, żaden telefon nie działał. Mimo tych komplikacji jakoś udawało się spotkać.) Teraz możemy nawet sex odbywać wirtualnie…. Przez telefon, skype … infolinię. A żyjemy na FB, Instagramie.

SPOWOLNIJ, SPOWOLNIJ

Życie masz tylko jedne. Nie wiesz, co cię za chwilę spotka. Warto delektować się tymi momentami, które rozgrywają się w teraźniejszości. Tu i teraz. Nie wymagaj od życia zbyt wiele…. A może dostaniesz coś w bonusie, prezencie?

SLOWLY, SLOWLY

Ruch SLOW powstał we Włoszech. Oni uwielbiają stan Dolce Vita. Wiedzą, jak smakować życie. Jest taka mała miejscowość, w której ludzie może żyją prosto, ale są szczęśliwi, a średnia wieku to ok. 75-90 lat, są sprawni, korzystają z życia i nie jest to dom spokojnej starości. Funkcjonują tak od wieków. Są w tej swojej małej społeczności szczęśliwi…. Rytuały, tradycja, czas odliczany jak za dawnych czasów, te same metody przygotowania sosu pomidorowego i innych potraw.

My dzisiaj nie mamy czasu konsumować…. Paradoks. Mamy tyle dóbr dostępnych, na wyciągnięcie ręki…  Kiedy to wszystko wykorzystać? Doba ma tylko 24 godziny. Tylko, czy aż? 24 godziny, to 1440 minut, a sekund?, jeszcze więcej… Dużo, a jak je spożytkujemy? Często rozmienimy na drobne… przeciekają nam prze palce.

Nowy świat jest OK. tylko powinniśmy mieć instrukcję obsługi, jak z niego korzystać, albo aplikację na smartfona. To, że nasza planeta Ziemia zwiększyła swoje obroty to oczywiste…  Ale czy warto poddać się takiemu tempu? Obudzisz się za chwilę, mając na karku 70+.

Za kilka lat nowe/stare pokolenie będzie żyło swoim rytmem i swoimi schematami… Pytanie czy warto tak żyć.być? Pesymizm? Nie raczej próba namówienia na chwilę zastanowienia..