ŻARÓWKA

Pozornie banalny przedmiot. Jest w naszym życiu obecna i potrzebna, szczególnie o tej ciemnej porze roku. Żarówka. oświeciła mnie….. a właściwie zgasła. Nie miała swojego zastępstwa. Była inna niż te tradycyjne, klasyczne. Minimalistycznie piękna, przezroczysta, doskonale uzupełniała lampę, stanowiła jej wnętrze i sedno. Razem wyglądały pięknie. Ale zgasła…. Nie świeciła już pełnym blaskiem. Dodam, że nawet żadnym światłem. Nie lubię, jak coś nie działa w moim uporządkowanym świecie i mieszkaniu. Tu wszystko powinno działać perfekcyjnie … jeśli ja tak nie działam…..

Awaria wymusiła wyjście, mimo niesprzyjającej aury za oknem… Średni personel techniczny w jednej z sieciówek okazał się, jak zawsze profesjonalnym przygotowaniem i zaangażowaniem. Wybrałam, zapłaciłam i wróciłam do mieszkania.

I zaczęło się myślenie. Taka żarówka, niby nic… nowoczesne oświetlenie typu LED nie stwarza takich problemów. Ale ja jestem tradycjonalistką, mam lampy z żarówkami……. niestandardowymi już o tym się przekonałam. W rodzimym domu zajmuje się takimi sprawami tata. A u mnie? No właśnie …kto? Muszę sama poradzić sobie z problemami życia codziennego, nieświeceniem.

Dzielna i samodzielna…. Mogłaby poprosić sąsiada o wkręcenie żarówki, może tego z 7 piętra…

Ale oczywiście ja sama dam sobie radę. Pokażę światu i sobie, że potrafię… PO CO? Czy nie łatwiej i przyjemniej byłoby oddać żarówkę  w męskie dłonie?

Banalny przedmiot …. Ułatwia i komplikuje, jak nie świeci. Ile jeszcze takich przedmiotów jest w moim życiu? Na pewno dwa na literę K – kran i kaloryfer. Ale to na inną opowieść. Dzisiaj bohaterką jest szklana bańka wymyślona przez Pana Edisona.

Ja wkręcając żarówkę mam zawsze wrażenie, że ją zgniotę. Dla mnie to wyjątkowo kruchy przedmiot, powinna obowiązywać specjalna instrukcja obsługi.

Łatwiej ugotować jajko w koszulce lub na miękko niż zmienić żarówkę.

MESSAGE 3

LIST NR ! – REALNE/NIEREALNE ŚLADY

MDK pomylimy się w numerkach? Nie sądzę … to łatwe. Zresztą MDK, oboje nie lubimy cyferek. Chyba, że są to realne liczby przyrastające na naszym koncie. Współcześnie to wygląda tak – masz pieniądze i chyba ich nie masz. Krążą w wirtualnej rzeczywistości. Nie czujesz szelestu banknotów, ciężaru monet. Realne/nierealne pieniądze. I tak łatwo można je wydać. I to jest niesamowite – podchodzisz do kubika, ściany, wkładasz kawałek plastiku, kartę, wpisujesz cyferki i dostajesz gotówkę. W sumie to Twoja gotówka, ale jak znalazła się w tym miejscu? Moja znajoma była w centrum handlowym z dzieckiem/nowe pokolenie/, dziecko jak dziecko zachciało coś mieć/posiadać, mama trzeźwo myśląca mówi „nie mam pieniędzy”, A dziecko wychowane w nowej rzeczywistości odpowiada „mamo, mamo, ale tu jest szafka z pieniążkami”. Miał na myśli bankomat. Taka mała dygresja. Wirtualne pieniądze – niby je masz, a ich nie czujesz. Łatwo wpaść w pułapkę kart kredytowych. Wydajesz, płacisz i nawet nie kontrolujesz ile. Bo masz kredyt. Gdybyś miał gotówkę w ręce nie wydałbyś więcej niż masz. A w tym wypadku żyjesz na kredyt. Kredyt karty i banku. Można się uzależnić. Tylko w jakimś momencie trzeba to spłacać. Jeśli nie chcemy kłopotów. Windykacja, komornik. Mało przyjemne … chociaż Andrzej Chyra doskonale zagrał rolę komornika. Ale wolę go oglądać w tej roli na ekranie niż mieć do czynienia z realnym komornikiem.

A tak chwilę się zastanawiając to cyferki nami rządzą. Wszędzie je wciskamy, podajemy. Kod wejścia do mieszkania 4 cyferki, przynajmniej u mnie, 4 cyferki i kluczyk, u mamy jest trudniej to już 7 znaków. PIN do karty bankomatowej – 4 cyferki, jak nie pamiętasz, to nie zapłacisz, nie wypłacisz gotówki… a dalej to już tylko trudniejsze hasła…. Cyferki i literki kompilacje często trudne do zapamiętania. Hasło do odzyskania, ale po udzieleniu odpowiedzi. Nowa wirtualna rzeczywistość

Niedawno Yahoo podało, że hakerzy wykradli dane miliarda klientów… nie miliona tylko miliarda. Zmienia to ilość zer w zapisie. A w rzeczywistości zmienia ilość realnych osób, moglibyśmy być w tej grupie, Ty i Ja. Na razie nas tam nie ma. Żyjemy w swojej wirtualnej rzeczywistości, chociaż się znamy. Poznaliśmy się na żywo. Spotkaliśmy się w realnie stworzonej rzeczywistości. Ale komunikujemy się SMSami.

Jestem inteligentną osobą, ale ten nowy świat technologii trochę mnie przeraża. Zaczyna się od udostępniania danych. Wszędzie wymagają sprzedania swoich danych. Nie tylko PESEL, ale numer telefonu, adres mailowy, i już jesteś w necie. Masz tam swoje konto. Prawie jak akt narodzin. Dostępny dla wszystkich, i dostajesz niepotrzebne reklamy, powiadomienia. A do tego sami ułatwiamy uczestnicząc aktywnie w życiu na portalach społecznościowych. Dostajesz swoje wirtualne życie dostępne prawie dla wszystkich. Masz ponad setkę znajomych… Tysiące polubień. Ale tych znajomych rzeczywiście nie znasz, często ich nawet nie spotkałeś. polubili twój wpis, zdjęcie…. ale dlaczego? tego się nie dowiesz. Lubimy podglądać, obserwować innych. Dlatego szmatława prasa i pewne portale odnoszą taki sukces. Plotki, ploteczki. Wiadomości nam niepotrzebne, ale …. czytamy i obserwujemy innych. A może jednak warto wrócić do rozmowy? Nie tylko przez smartfon…..

PS dodam, że nowoczesne urządzenia domowe – odkurzacz, lodówka, telewizor to najlepsi podglądacze. Mają zainstalowane kamerki za pośrednictwem, których ktoś może nas obserwować. I zhakować. Dostać się do naszych danych, komputera… Zatrważające…. Może jednak zabraknie energii, prądu.

OPOWIEŚĆ O DZIEWCZYNIE, KTÓRA CHIAŁA BYĆ ZAWSZE DZIELNA I SAMODZIELNA

MDK… dzisiaj na dobranoc bajka

Trudno dzisiaj stwierdzić, kiedy był ten jej początek, czy jak wyskoczyła z brzuszka mamy, w rodzinnym domu, bo spieszyło się jej na świat (nie wiadomo po co i z jakiej przyczyny), chociaż potem było wiadomo.  Chciała poznać świat…. Zanotowano, że już od samego początku stawiała na swoim, zmieniła plany kilku osobom. Lubiła od urodzenia spektakularne wejścia…

A może, jak odważyła się w swoje pierwsze urodziny postawić pierwsze kroki? Przejść kilka metrów? Do przodu…. I jak już je postawiła to stawiała i stawia. Świat przemierzała krokami. Była ciekawa, wiedziała, że sama musi odkrywać świat na swój sposób. Bo jest samodzielna i dzielna. Może gdzieś w środku była tchórzem, ale ten wewnętrzny strach umiejętnie tłamsiła.

Zawsze szła do przodu. Mimo strachu stojącego za nią, czy obok niej. …. Miała ogromny apetyt na życie. Była ciekawa świata. I tak miesiąc po miesiącu, rok po roku pokazywała, że jest samodzielna i dzielna. Decydowała. Nawet mając siedem lat, rozpoczynając swoją pierwszą naukę w szkole, wiedziała, że nie chce zostawać na świetlicy. Chce wracać samodzielnie do domu. I nauczyła się otwierać  drzwi mieszkania kluczem wiszącym na szyi.

Przez kolejne dni i miesiące udowadniała, że jest dzielna i samodzielna. I tak mijały lata… Wiele historii, gdyby były spisane tworzyłyby pokaźne woluminy…. Zaskakujące …. nawet jak się bała to szła do przodu… nie uciekała…. Może gdzieś w środku dopadało ją  strachliwe drżenie, ale zwyciężała ciekawość świata i łapczywość życia.  Tak mocno chciała, że swoje obawy chowała w zakamarkach swojego niewielkiego ciała…. Spychała na samo dno…

Tak, pragnęła się tego wszystkiego „nachapać”, poznać, doznać, przeżyć. …….Ryzykowała i ….. zwyciężała.

A sukces i docenienie jej pracy były jej potrzebne do życia. jak woda, jak tlen. Szła do przodu…. szybko, nadal w ten sposób chodzi …. szybko i nie rozgląda się na boki. Nie spowolniła, wciąż ma apetyt na życie. I cały czas udowadnia, pokazuje, że jest samodzielna. Sama decyduje o swoim życiu?

Tak myśli… ale czy tak rzeczywiście jest? Jest uwikłana i powiązana różnymi zależnościami i wymogami…. jest samodzielna, ale zależna……. Ale dzielna jest nadal i próbuje walczyć ze swoimi słabościami… nieprzychylnym otoczeniem. Naiwnie próbuje zmieniać świat. Bo jest dzielna i nie poddaje się, nawet jak życie nie wpisuje się w scenariusz przez nią napisany….. a wręcz przeciwnie ….

Dzielna i samodzielna ma chwile słabości, do których się nie przyzna…. Bo jest dzielna i samodzielna, a one nie płaczą……….. A jeśli pokażą się łzy w oczach to mówi, że to od wiatru…

I dalej idzie do przodu, zna swoją wartość, zadziwiające, że nadal jej się chce…. mimo upływu dni, miesięcy…  I cały czas pokazuje, że jest samodzielna …

Ale ….. Tak pojawia się ten mały niepokój,  może margines  – samodzielna i dzielna chciałaby przytulić się do kogoś bardziej samodzielnego i dzielnego…. Powiedzieć mu o swoich strachach i obawach. A może tylko poczuć jego siłę i pewność? Chciałaby poznać kogoś, kto zdecyduje za nią, podejmie właściwe decyzje, poradzi i doradzi………….. Pomyśli…. bo samodzielna i dzielna jest często zmęczona tą swoją samodzielnością.

W świetle dnia mówi, że lubi swoją samodzielność, co równa się samotności. Nocną porą wkradają się do sypialni myśli, za dnia nieukazywane, niewypowiedziane.

Morał – samodzielność i dzielność jest atutem, ale może warto zaufać innej osobie – też dzielnej i samodzielnej, a może tylko proponującej pomoc tej dzielnej i niesamodzielnej?