MESSAGE 1

Małe wyjaśnienie tytułem wstępu, początku – zawsze lubiłam pisać. Pisać listy, wysyłać kartki, pocztówki. Rozmowa na żywo nie zawsze obierała zamierzony przeze mnie kierunek.

Raczej uciekała, gdzieś na boki. Nie umiałam powiedzieć tego, co chciałabym powiedzieć. Zaciskałam zęby i słowa nie wychodziły. Najczęściej mówiłam nie to, co chciałam powiedzieć… Konwenanse, dobre wychowanie, mówiłam TAK, a myślałam NIE…. Paluszki miały łatwiej, te słowa niewypowiedziane zapisywały. To było to, co chciałam powiedzieć, ale tylko zapisałam. Czy udałoby się te słowa wypowiedzieć w realnym świecie? NIestety…… najczęściej nie.

Mój wykreowany i przeze mnie wymyślony świat. Świat utkany z marzeń o innej rzeczywistości. Z obrazów i zdarzeń przeżytych, zawidzianych, zapamiętanych.

Mogę wykreować swoją, dowolną rzeczywistość. Taką, jaką chciałabym widzieć, doświadczać…Umieszczam tam wybrane osoby i wypowiadane słowa….. Nie jestem w tym odkrywcza, robiłam to od zawsze, a od dwóch – trzech lat stanowi to mój sposób na życie. I okazuje się, iż inni wielcy to zjawisko też opisali, mój ulubiony Jonathan Carroll – w Ucząc psa czytać.…

Łatwiej pisać kwestie słowne niż rozmawiać z osobą. Tutaj ja wymyślam dialogi, a w realnym świecie ta druga osoba zacznie gadać. Mówić po swojemu.

Więc zaczynam pisać listy.

Wiele znanych osób pisało listy do osób im bliskich. Nie jestem oryginalna. No może w jednym, piszę listy, które nie będą wysłane, napisane na papierze, włożone do zaadresowanej koperty. Listy istniejące tylko wirtualnie.

Do MDK już pisałam… taki mój sekretny język…..

porozumiewania się…

często te kartki, karteczki, karteluszki chowałam….

i wracam do tego, ale już w bardziej współczesnej wersji. Elektronicznej.  Listy pisane i widziane na ekranie laptopa, mojego ulubionego Maca… nie wkładane do koperty, ale zapisywane w pamięci komputera. Mam nadzieję, że nie zaginą, nie przepadną. Może te listy kiedyś trafią do Niego, do Ciebie, MDK.

Mała refleksja, czy te napisane listy, nieumieszczone w kopertach mogą Cię odnaleźć?

Trudno wysłać list nie znając adresu… Taki list wróci do nadawcy nie znajdując adresata. Z dopiskiem – adresat nieznany. Jak nieznany, jak znany. Widziany na żywo. A może to tylko moja kreatywna wyobraźnia? Taki scenariusz też przyjmuję. Przyjmuję do wiadomości. Nie koniecznie w niego wierzę.

Może powinnam tak zacząć….. a raczej chciałabym tak zacząć

MC do MDK

Mój Drogi Kumplu…

listy wysłane i niewysłane…. mimo oddalenia chcę podzielić się z Tobą tym, co mnie interesuje, dotyka, porusza… to takie dziwne porozumienie. Nie wiem, nawet, czy odczytasz te listy, przecież nie wiesz, że je piszę. Pisałam je od dawna, chowałam do szuflady. Nowe technologie stwarzają nowe możliwości. Już nie kaligrafuję słów charakterystycznym dla siebie pismem używając pióra, po prostu wybieram czcionkę, którą lubię, prostą, czytelną, tak, jak ja.

I piszę, zapisuję, tylko muszę pamiętać i nacisnąć ten właściwy klawisz na pulpicie Maca.  ZAPISZ. ZACHOWAJ.  Mam taką cichą nadzieję, że może teraz znajdą Cię. To przecież tylko, a może aż sieć, internet, tu można znaleźć wszytko… I wszystkich.

Allora … zaczynamy… powinnam napisać odpalamy. Coś pokręciłam – wysyłamy.

Jedno kliknięcie i już list jest w sieci. Cudownie!!!!!!

Listy będą numerowane, kolekcjonuj je, może uda Ci się zebrać cały zestaw…. Jak nie to zawsze można skorzystać z archiwum lub udać się do źródła. Czyli do mnie… może te listy przepiszę ręcznie, tylko dla Ciebie. Na wybranym papierze i dodam odręczne wykonane rysunki  w jednym egzemplarzu, przygotowanym z myślą o Tobie.

Całuję ….wirtualnie …..