OPOWIEŚĆ O CHŁOPAKU, NIE … O DZIEWCZYNIE, KTÓRA NIE POJMOWAŁA ŚWIATA, KTÓRY JĄ OTACZAŁ…..

  • Co dzisiaj opowiesz?
  • Nadal chcesz słuchać?
  • Polubiłem Twoje opowieści……
  • Miało być o chłopaku, ale wrócę do dziewczyny… 
  • Lubię opowieści o niej…
  • Wiem… tylko ta ma nutkę rozczarowania….. 

Trudno zacząć… bo trudno to wszystko poskładać. Elementy w klarowną układankę. A ONA nie była poukładana. Była zorganizowana na zewnątrz, dla innych organizatorka. Umiała zarządzać innymi, planować i organizować, realizować. TAK, o ile to nie dotyczyło jej prywatnego życia. Bo w swoim świecie czuła się zagubiona. Dwie dziewczyny? Tak, chyba tak …. Życie na zewnątrz i wewnątrz. Na zewnątrz była zorganizowaną prawie profesjonalistką, może nie w 100%, ale 97%. Wymagała od siebie dużo, stawiała wysoko poprzeczki i zadania do zrealizowania. W swoim własnym świecie, tym wewnętrznym, prywatnym, nie zawsze umiała się odnaleźć….Był doskonałą kryjówką, ale…. Tutaj napotykała więcej pułapek. Tutaj myślała i analizowała.

I czym dalej, tym było trudniej…..

Dziewczyna, znana nam, nieznana miała swój świat wartości i zasad. Tak została wychowana i ukształtowana. Posiadała kręgosłup moralny. Wiedziała nawet jako nastolatka, że nie może zawieść, oszukać – bo rodzice jej ufali. Nie kontrolowali, nie ograniczali, bo wierzyli, że ona nie popełni błędów. Może się pomyli, zrobi niewłaściwy krok. Ale wróci na swoją poprawną drogę. Swoją ścieżkę życia. Bo nie może zawieść, ma zasady, których się trzyma. Rodzice pokazali i nauczyli świata, którym rządzą zasady uznawane kiedyś za normalne i uczciwe. Poznała znaczenie takich słów, jak rodzina, przyjaźń, miłość, prawdomówność i odpowiedzialność. Nie umiała kłamać, bo zdradzały ją oczy… Stawały się mgliste…. Nie świeciły swoim naturalnym  blaskiem. Oczy były naturalnym miernikiem nastrojów naszej Dziewczyny. Jak chorowała mętniały.

Sumując Dziewczyna była wychowana zgodnie z prostolinijnymi zasadami. Wierzyła, że cały świat tak działa. Według zasad, które znała, poznała i stosowała. Miała taką wiarę.

Dorastała… trochę późno… i nagle konfrontacja z realnym światem. Tym organizowanym przez innych ludzi. Podobnie, jak Alicja z Krainy Czarów, przekroczyła niewidzialną granicę. Poznała nowy świat, dla niej to był inny świat. różny od tego, który znała. Udawała, że to też jej świat. Ale nie umiała się w nim odnaleźć. Grała wyznaczone jej role, w sztukach nie do końca jej odpowiadających. Realizowała  scenariusze kreślone, napisane przez innych. Myślaka, że tak ma BYĆ. Żyła/ była taką sobie dziewczyną. Lubianą/nielubianą. Nie miała czasu, wiec nie zastanawiała się.

Ale kiedyś … w jakimś momencie … pomyślała…… I zaczęła myśleć…… Analizować…

I okazało się, że myśli inaczej niż ludzie wokół. Jej zasady nie znajdowały zastosowania. Inni myśleli odmiennie. Ulegli magii pozorów, świata kreowanego w wirtualnej rzeczywistości. Oszukiwali siebie i innych pokazując w mediach swoje życie. A ONA nie potrafiła tego zrozumieć. Nie przystawała do nowoczesnego świata. Nie umiała się sprzedać, pokazać.

Czy było jej z tym źle? NIE… bo ona cały czas myślała inaczej. Miała swoje reguły i zasady. I nadal twardo mówiła –  NIE. Nie będzie publikować zdjęć, dodawać postów i hasztagów. NIE, bo NIE. Czy cały świat chce wiedzieć co robi, co lubi? NIE …. nie chce…. Bo ich to nie interesuje, mogą dodać komentarz pod wpisem….  Liczba lajków nic nie zmieni……………………

I dziewczyna zrozumiała. Zna i pojmuje nową rzeczywistość, tą wirtualną, internetową.

Ale przecież nie musi jej akceptować. Znane jej osoby kreują swój świat wirtualnie… A ONA? tworzy własny świat, a może kosmos…. bardziej realny, namacalny. Utkany ze spotkań, rozmów, chwil z osobami… tymi realnymi, a nie wirtualnymi……….

Morał – banał –  życia uczysz się przez całe życie, ….. ale czy umiesz tą naukę wykorzystać? zastosować w realnym życiu? 

OPOWIEŚĆ O CHŁOPAKU, KTORY CHCIAŁ, A WIECZNIE NIE MIAŁ CZASU….

  • Wiesz…dzisiaj nie opowiem o dziewczynie……
  • Dlaczego?…. Lubię o niej słuchać….
  • Opowiem o chłopaku….
  • Którego spotkała i zakochała się?
  • Może tak….
  • Zaczynaj, bo namieszałaś….

Był sobie CHŁOPAK, najczęściej uśmiechnięty chłopak. Zwykły, niczym się nie wyróżniający. Trudno byłoby go opisać, bo trzeba byłoby użyć zwykłych słów. Takich prostych, codziennych. Nie był wymarzonym księciem z bajki, rycerzem… Chociaż marzył, żeby nim być. Ale w jego czasach nikt nie poszukiwał rycerzy, tylko profesjonalistów realnie myślących. Jego droga do gwiazd sprowadziła go na ziemię. Uczył się normalnego świata, spotykał ludzi, różnych ludzi. Dobrych i złych. Doświadczał. Uczył się… Teraz powiedziałoby się, że poznawał życie. To realne, często różne od jego wyobrażeń. Chłopak miał marzenia, swoją wizję świata. Myślał, że swoją energią, uporem i chęciami zmieni świat. Bo obserwował, analizował i miał własny plan. Nie tylko na osobiste życie, ale na świat. Może miał zakodowane wewnątrz, że wykonuje misję? Chciał decydować, a nie tylko być pionkiem w grze. Grał zawsze o wysoką stawkę. Ryzykował i … zaskakujące zwyciężał. Często mylił się, ale szybko reagował i korygował swoje pomysły. To pozwałało mu pozostać w strefie sukcesu. Płynął na fali powodzenia. Uwierzył, że jest cudownym chłopcem. Myślał, że może wiele zrobić…….Ze to on podejmuje decyzje. Cały swój czas i energię poświęcał działaniu…. I nie miał czasu dla siebie.

  • I………?

Okazało się, że nie do końca jego wyobrażenia o sobie miały odbicie w realnym świecie. Spotkał dziewczynę …..

  • Tą naszą dziewczynę?

Nie wiem, może właśnie JĄ….., pozostańmy przy dziewczynie…..

Dziewczyna zauroczyła go…. a ONA nawet nie myślała o tym, żeby go uwieść… nie stosowała sztuczek, zaklęć … po prostu była sobą. Prostą dziewczyną. No może nie do końca prostą. Też miała swój świat, w którym żyła. Sobie była.  I też nie miała czasu, każda minutka z 24 godzin dnia była perfekcyjnie zorganizowana, zaplanowana. Nie było w tych minutach miejsca dla chłopaka.

i stało się …. dziewczyna zdominowała myśli chłopaka. Nie myślał już o kolejnych planach, zadaniach…. Myślał o Niej. Nieśmiało dawał jej znaki, posyłał uśmiech. Miał nadzieję, że odpowie. A ona nie zauważała. Nie myślała emocjonalnie tylko realnie. Nie odbierała impulsów.

Ale w końcu zaiskrzyło między nimi. Mimo chłodnej pory czuli się, jak wiosną. Romantycy spacerujący w świetle księżyca…

I nagle zimny prysznic. Albo twarda rzeczywistość. Musieli się rozstać. Oboje nie chcieli. Ale los tak zdecydował.

A teraz ponownie się spotkali….. Umówili…. coś drgnęło…… Ale on był uwikłany, zaangażowany w inne sytuacje, sprawy, zawodowe i oksobistę. Obiecywał, że zadzwoni, że się spotkają…. że chce ją wziąć za rękę, pocałować. Ale nadal nie miał czasu…

Morał – warto znaleźć chwilę czasu dla drugiej osoby, bo nie wiesz, czy ją jeszcze spotkasz. 

PS 

 takie małe znalezione – Leila Meacham – Plantacja Somerset

Jeśli dwoje ludzi zbytnio się od siebie oddali, mogą się już nigdy nie spotkać

 

OPOWIEŚĆ O DZIEWCZYNIE MAJĄCEJ NADZIEJĘ… NA NOWY ROK

  • teraz szybko zapada wieczór….
  • wiem… zapalę światełka….. będzie jaśniej…
  • możesz jeszcze zaparzyć herbatę i usiąść ze mną na kanapie?
  • ………chcesz wysłuchać kolejnej opowieści…..
  • czekam na nią………

Nie będzie o dziewczynce, tylko o dziewczynie. Bo dziewczynka stała się dziewczyną. Dorosła. Nie wiadomo kiedy i jak… Po prostu musiała przejść szybki kurs dorastania. zaliczyła go w eksternistycznym trybie. Zawsze była wzorową uczennicą. Prymuską. Ten nowy kurs stanowił wyzwanie. Ale dzielna i samodzielna dziewczyna, a kiedyś dziewczynka dała radę. Na białych karteczkach notowała zadania do wykonania i szybko je realizowała, tak szybko, jak chodziła  Żyła intensywnie mocno. Może nieraz miała dosyć tego tempa i natężenia….. więc siadała na kanapie i s p.o.w.a.l.n.i.a.ł a.

Polubiła ruch SLOW…. i mówiła – slowly, celebruj życie, bo ucieknie ci przez palce.. Nawet, jak nie wprowadzała tego hasła realnie w swoje życie. Bo ona nie umiała tak do końca spowolnić. Za szybko dotykała klawiatury ulubionego MAC’a, z nadgryzionym jabłuszkiem w tle…. Upuszczała przypadkowo iPhone’a, rozbijała ekran iPad’a. Wchodziła na przejście dla pieszych na czerwonym świetle, bo już widziała zielone. Schodziła i wchodziła schodami, bo winda za wolno jechała. Pięty ją swędziły. Mówiła, że ją „nosi”, załącza się „szwendaczka”. Efekt chomika w kołowrotku. Kręciła się i wierciła..

Bo miała nadzieję…. że każdego dnia coś się wydarzy. I co roku miała nadzieję, że kolejny rok przyniesie coś lepszego i ciekawszego. Nowe podróże, zobaczy nowe miejsca, pozna nowych ludzi, doświadczy nowych smaków. Zrealizuje kilka swoich planów, marzeń. Nie spisywała listy zadań, czy postanowień na Nowy Rok. Miała ją w głowie. Doświadczając różnych zdarzeń i wydarzeń wiedziała, że mądrość babci sprawdza się w realnym życiu – jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga opowiedz mu o swoich planach. Przekonała się, że trudno jest w jej życiu coś precyzyjnie zaplanować. A jest ambitną perfekcjonistką, ale improwizującą. Często reaguje emocjonalnie, a nie racjonalnie.

Pod koniec roku zaklinała czas, żeby wreszcie ten rok się skończył….  I mimo zmieniających się cyferek w dacie roku, czy wieku, nadal ma nadzieję. Nadzieję na lepszy, czy szczęśliwszy scenariusz Bo ten ostatnio odgrywany, nie był przez nią pisany…. Ktoś inny pozamieniał postaci i napisał inne role. Może wypadła z gry?

Ale postanowiła być reżyserem swojego życia i sama pisać jego scenariusz. Bo miała nadzieję, że w ten sposób może odmieni swoje życie. Zmieni niedole na dole. Pozostawia przeszłość i żyje w teraźniejszości…. trochę myśląc o przyszłości. Tej niedalekiej, raczej tej najbliższej.

Dziewczyna wspominając miniony rok, trudny rok, ciężki rok….. ma nadal wiarę i nadzieję, że NOWY ROK będzie atrakcyjniejszy. A może tylko spokojniejszy?

Morał – może nie zawsze warto tak pędzić, może warto się zatrzymać? Mieć czas na refleksję? I nadzieję…..

OPOWIEŚĆ O DZIEWCZYNCE / DZIEWCZYNIE CZEKAJĄCEJ NA GWIAZDKĘ

  • Zimno Ci… marzniesz… 
  • Taka pora…..  to nie mój czas…. Ja czekam na słońce…
  • Masz zimne stopy… ogrzeję…..
  • Może stopy są zimne, ale w sercu ciepło…..
  • Proszę zacznij opowieść …. a ja Cię przytulę, otulę…
  • Może tak na święta….

Zaczniemy, jak zwykle, bo już trochę ją znasz…. Była sobie dziewczynka żyjąca marzeniami, miała swój wymyślony świat, Od dzieciństwa wierzyła, że w wigilijny czas wraz z pierwszą gwiazdką pojawia się niespodziewanie św. Mikołaj i przynosi prezenty. A właściwie je zostawia, bo ONA nigdy Go nie widziała i nie spotkała. Pojawiał się niezapowiedzianie i szybko znikał, bo miał tyle adresów do odwiedzenia. Pozostawiał prezenty pod choinką, tylko otwarte okno było znakiem, że był. Taka mała /duża  magia. Magia tego zaczarowanego czasu, magia świąt. Bo wtedy dużo może się zdarzyć. Magiczny czas…. Mimo zimna na zewnątrz, ciepło wewnątrz. Ciepło w domach i w ludziach. Tak myślała. Dziewczynka dorastała, ale nadal miała w sobie wiarę, że Pierwsza Gwiazdka przyniesie ciekawą zapowiedź na Nowy Rok. Dobry Rok.

Zimno na zewnątrz, a ONA potrzebowała ciepła. Sama dawała i rozdawała swoją energię….. Uśmiech, ciepłe słowo, ciasteczka ręcznie robione na święta, w których czuć było nie tylko cynamon i wanilię…. Ciasteczka podarowane bliskim i znajomym, żeby poczuli…………. Poczuli, że są dla niej ważni.

Sama była dzieckiem słońca. Może dlatego w ten zimny czas marzła. Hartowała się, zimno na zewnątrz, niska temperatura w domu, ale jej uczucia i odruchy były ciepłe, a nawet gorące.

Próbowała zamienników, jak kaloryfery były chłodne ….. pragnęła ciepła tego od ludzi, zwykłego. Takiego na co dzień. To dawało jej w tym trudnym, zimnym czasie energię do działania. A lubiła działać – organizować, planować i realizować. Działała, jak lampy solarne – ładowane energią słoneczną, a potem pięknie świecące. Ciepło wewnętrzne dawało jej energię do działania i cała świeciła tym wewnętrznym światłem. Nie wyobrażała sobie, że jej serce stanie się zmrożonym kawałkiem lodu, jak u Kaja z baśni o Królowej Śniegu. Tej Pani nie polubiła. Mimo otaczającej ją bieli, była dla dziewczynki za zimna i wyniosła. Piękność z krainy lodu. Dziewczynka wolała swoją pierwszą miłość – Gotfryda, rycerza Gwiazdy Wigilijnej. I dorastała w wierze, że kiedyś ten rycerz przybędzie. W dorosłym życiu przekonała się, że może jednak nie. Ale zachowując dziecięcą wiarę nadal wierzyła, że kiedyś Go spotka. Bo został jej zapisany w gwiazdach i dla niej przeznaczony.

Lubiła być Gwiazdką, a w dorosłym życiu Gwiazdą – ale nie tą z pierwszych stron gazet. Tego unikała. Wolała pozostawać w swojej strefie cienia, a jej Gwiazda świeciła blaskiem nie na pokaz.

Dziewczynka/dziewczyna patrząc na rozgwieżdżone niebo szukała swojej gwiazdy. Jej dedykowanej. Gwiazdy, a może chociaż tej wersji mini – gwiazdki przeznaczonej dla Niej. Dającej nadzieję …..  Lubiła patrzeć na  rozgwieźdźone niebo, cichutko wypowiadała swoje życzenie, wierzyła, że kiedyś się spełni. Taką miała wiarę. Bo gwiazdy dają siłę i moc, pobudzają do marzeń. Per aspera ad astra. To zapamiętała. I to łacińskie motto opisuje jej życie. Trzeba się natrudzić, żeby coś zdobyć, osiągnąć. Bo nic łatwo nie przychodzi. Gwiazdki i gwiazdy błyszczą, a często spadają…. Upadają. Nie chciała być upadłą gwiazdą. Wolała status gwiazdeczki. Przynajmniej dla niektórych bliskich, znajomych osób.

Morał – Per aspera ad astra. Przez trudy do gwiazd. 

             A może byłaby jakaś łatwiejsza droga? Na skróty…

OPOWIEŚĆ O PRZYJAŹNI TAKIEJ PSIEJ I LUDZKIEJ

  • Możesz coś opowiedzieć ….. taki szary dzień…
  • Wiesz mam taką bajkę, nie bajkę…….. o przyjaźni psiej i ludzkiej 

Tak właśnie  w takiej kolejności. Bo połączyły ich psy. A dokładniej mówiąc suki. Nie suki suki tylko suki psie o wiernych, oddanych sercach.  I charakterkach. Właściwie to one się odnalazły, polubiły i zaprzyjaźniły. Ludzie byli tylko dodatkiem do ich życia. Gdyby nie one, to oni by się nie spotkali. Nie poznali. I nie czuliby nawet co tracą. A poczuli ostatnio. Bo coś zaczęło się między nimi dziać niepokojącego. Każdy to odczuwał, wyczuwał, ale nie było okazji do rozmowy. Udawali trochę, że wszystko jest OK. A nie było. Bo ludzie w odróżnieniu od psów potrafią ukrywać swoje uczucia. A psy nie. Lubią się lub nie lubią i od razu to pokazują. Nie umieją oszukiwać, owijać w papierki, bawełnę. Mogą się poróżnić, naszczekać na siebie i mają już wyjaśnione. A ich ludzie zaciemniali i ściemniali….. Nie mówili i trochę unikali rozmowy. Nie było okazji? Były… Tylko tłumaczyli sobie to odsuwanie, spychanie brakiem czasu, innymi problemami. Odkładali na później. Spotykali się, ….. ale zabrakło tej chemii. Pojawił się czarny cień, czy cierń.

Niewidoczny i niewyczuwalny, ale był obecny w ich życiu. Czuli jego obecność, ale jak to ludzie ….. grali, zakładali maski. I udawali, że nic się nie dzieje. A przecież tworzyli piękną, ludzką historię porozumienia. Przyjaźń, taka ludzka jest we współczesnych czasach chyba ewenementem. Oni żyją w różnych światach, mają odmienne gusta, smaki i domy, charaktery.  Nie zależą od układów komercyjnych, bo ich przyjaźń jest nie interesowna, Udało im się stworzyć klimat przyjacielskiego porozumienia. Suki ich połączyły. Nawet one dogadują się poza nimi. I ich język jest prostszy niż ten ludzki. One wiedzą, bo one się lubią, tęsknią za sobą, nawet jak naszczekają na siebie. Mała awanturka nie jest zła. Coś się dzieje. Lubiły wspólne imprezy. A ludzie to wszystko skomplikowali. I zapomnieli. Zapomnieli o tych drobnych przyjemnościach razem przeżywanych. O tym, jak się oswajali i poznawali. I jak było przyjemnie. I zapomnieli, że ich emocje wyczuwają ONE. Bo ONE są lepiej zorganizowane. A ONI …. mieli swoje problemy, pracę i całe to ludzkie życie. Ale życie to nie tylko problemy, to małe przyjemności. Trudno to pojąć…. Wiedzieli o sobie dużo, spotykali się codziennie lub prawie codziennie. Co prawda do tej pory mają  w telefonach wpisane kontakty z imieniem psa. Stworzyli grupę, której inni im zazdrościli. A oni … zachłysnęli się tym – bo to był dream team. Nie tylko bawili się, chodzili na spacery i imprezowali. Widując się codziennie rozmawiali. Naturalne. Bo suki miały swój świat, one pogadały ze sobą. A oni wiedzieli o sobie dużo, zaczęli tworzyć przyjacielską grupę. Uczyli się trochę od suk. Bo ONE szybko przyswoiły sobie prawa stada. Miały swoją liderkę. Ludzie wiedzieli, że suki lubią się spotykać. Potem zrozumieli, że to jest pretekst. Bo oni lubią spotykać się ze sobą, a ONE stanowią tylko pretekst. W trudnych chwilach, czy radościach byli ze sobą… Tak po prostu. Byli pomocni i użyteczni. I mieli świadomość, że mogą na siebie liczyć  Zaskakujące, jak tak różna grupa suk i ludzi „dogadała się”? I zaskakujące, że w grupie ludzkiej nie było liderki. Lidera. Telefon, sms i już…. zaczynali spacer…. Mieszkają blisko….. jest im łatwiej…. więc te drobne przyjemności naturalnie ewoluowały w duże i wielkie przyjemności. Nawet te największe. A potem nastąpiło małe załamanie. Nieporozumienie. I niedogadanie. Żal tej ich historii….

  • Czy odnajdą drogę do siebie ?
  • Tak …. bo potrzebują siebie.

MORAŁ – mówienie, nie mówienia stwarza problemy. Może należałoby się uczyć od suk? Ich język jest prosty. A ludzie to tylko komplikują.

OPOWIEŚĆ KOLEJNA – O DZIEWCZYNIE, KTÓRA MIAŁA APETYT NA ŻYCIE

  • nie patrz tak na mnie….. wiem, czekasz….
  • a ON tylko się uśmiecha
  • czekasz na kolejną opowieść
  • tylko potakuje
  • to będzie o ….. Apetycie….
  • ale ona nie lubi jeść…………
  • tak, ale ma apetyt na życie, mimo, że nieraz odbija się jej czkawką.

Była, żyła sobie dziewczyna…  Fajna? Niefajna? Nie można było precyzyjnie tego określić… Bo nikt nie mógł jej poznać, dotrzeć do niej i zrozumieć. Co innego myślała, a co innego mówiła, Sama cały czas ściemniała, zaciemniała……..…… nie pokazywała, udawała ……  żyła w strefie cienia, w zaciszu sypialni i bezgłośnej klawiatury Mac’a, swojego doskonałego kochanka Dotyk jego klawiatury uzależnia, nawet jak dłonie są upaprane  kremem – w tej strefie ciemności, nocy żyła i tam było jej najlepiej…….. polubiła te godziny nocno/poranne  między 2 a 5. A najlepiej tą o 3.30 i jeszcze dedykowana tej porze muzyka Pokochała swój wymyślony świat – szarą strefę, był to jej ulubiony kolor. Kolor dający poczucie bezpieczeństwa i pewność ……. Później polubiła też czerń. Czerń nie jest szarością –  bo szarość to połączenie bieli i czerni. A jej świat ograniczył się do bieli i czerni, jak zatęskniła wracała do szarości ….. Mniej wymagającej…  W sypialni, w tej strefie, nocnego zaciemnienia tworzyła swój świat… szarości .. niedopowiedzeń, tekstów i słów …….. świat opisany w szarych notatnikach Mujii w pamięci Mac’a, o srebrzystej obudowie i rozjaśnionym ekranie. Lubili razem „lądować”  w łóżku……. Zakładała słuchawki i przenosiła się razem z nim w inny wymiar…. Idealny kochanek?  trochę tak… To był jej świat, ten zewnętrzny nie był tak atrakcyjny, jak ten opisywany, przez nią kreowany … A jednak … jednak nie mogła być obojętna na świat, który ją otaczał… Chciała/nie chciała… Był i otaczał ją… wymagał zainteresowania i uwagi. Przypominał o sobie mailami, SMSami, telefonami. Proza życia. A ona chciała łapczywie konsumować życie. Ale nie to codzienne, takie zwykłe….. Ona chciała doświadczać…. przeżywać…. nie chciała udawać, że żyje, chciała żyć…..chciała oddychać i smakować, pochłaniać łapczywie………….

Miała apetyt na życie, ale ….. proza życia – paradoksalnie ten apetyt nie pozwalał jej żyć… Pamiętała, jak dawniej chłonęła życie, doświadczała przyjemności … A teraz? zatrzymuje się w drzwiach, na kanapie. Doświadcza życia nie tak, jakby chciała……. tęskni do tego swojego wymarzonego świata, wie, gdzie chciałaby być, żyć… marzy o tym. Marzy też o …. Tak nadal marzy.  Widzi swój pesel i metrykę. I nie wierzy… Udaje, że to nie jej dane…. Bo ona ma w sobie naiwność dziecka, głupotki i zabawy, nadzieję nastolatki, że to będzie miłość jej życia. Ma ciągłą wiarę, że to, co najlepsze jeszcze ją spotka, dopadnie…. I tą wiarą żyje…  Teraz chciałaby już nie chłonąć łapczywie życia, chciałaby się nim delektować. Nie musi już jeść garściami, może smakować łyżeczkami… Wolniutko…. Ale czy ona to potrafi?

Chyba nie…………

Bo ona chce nadal ……………..

Morał – jak, tak bardzo chcesz to uważaj , bo możesz się przejeść………… I jak, tak bardzo chcesz to się nie uda……

BAJKA O DZIEWCZYNIE, KTÓRA UCZYŁA SIĘ ….. PRZEZ CAŁE SWOJE ŻYCIE

  • Co mi dzisiaj opowiesz?…..
  • Chcesz kolejnej opowieści?
  • Tak polubiłem twoje bajki… czekam na nie…. 
  • Dobrze, może coś wymyślę…..
  • Podpowiem Ci …. była sobie DZIEWCZYNA…….
  • Już dużo o niej wiesz…
  • Ale chętnie poznam inne jej historie….

Możemy tak zacząć………………………….

Znalazła się na świecie dziewczynka ciekawa świata. Tak bardzo ciekawa, że przyszła na świat wcześniej niż zapowiadały to gwiazdy i prognozy. Chciała, jak najszybciej poznać NOWY ŚWIAT. Odkrywała go z radością dziecka, jak wcześniej nieznany świat odkrywali słynni podróżnicy. Dla niej to było podobne doświadczenie…… Może nie odkryła Ameryki. Ale próbowała poznać nowe obszary….. strefy….. Była ciekawa świata. I chciała działać.

Miała duże wsparcie. Początkowo było łatwo. Działała aktywnie, bo jej energia musiała znaleźć proste ujścia. Szkolny teatrzyk, harcerstwo, przewodnicząca klasy, nawet śpiewała w szkolnym chórze. Gwiazda szkolnych akademii. Lubiła nowe doświadczenia. I cały czas uczyła się. Uczyła się życia. I chłonęła tą naukę, jak gąbka. Bo była ciekawa życia. Może troszeczkę lub bardziej niż trochę bała się. Ale ciekawość poznania nowego zawsze w niej zwyciężała. Otwierała szerzej oczy z zaciekawieniem, z zainteresowaniem…

  • te swoje ciemne?
  • tak…. te swoje, ciemne oczyska,…. które nie umieją kłamać…..
  • opowiadaj dalej…..

I wchodziła do gry……. Nie tej wirtualnej, wykreowanej przez programistów, informatyków. Ona żyła w realnym świecie. Może teraz pomyślałaby o sklonowaniu się….. Ale umiała działać na różnych płaszczyznach. Miała dobrych nauczycieli. Pokazywali kierunek i nie hamowali. Wręcz przeciwnie … Oczekiwali od niej  inicjatywy i kreatywnej inwencji. Dobrodziejstwo? Dar losu? Może tak…  Właściwie wykorzystany potencjał i energia. W końcu miała dobre geny, po rodzicach. Energia skumulowana na małej powierzchni znajdowała nowe ścieżki działania. Dziewczynka, czy dziewczyna miała szczęście …… Urodzona pod szczęśliwą gwiazdą. Często ryzykowała, bo nie bała się. I opłacało się. Uczyła się…. zbierała doświadczenia, zapisywała je w swoich kajecikach. W pamięci, mającej większą pojemność niż jej laptop.

Maleńka dygresja – MAC … nie obraź się, to nie o Tobie. Ty zatrzymujesz w swojej pamięci więcej niż ONA chce pamiętać. Często myślisz za NIĄ.

Była ciekawa świata – uczyła się, taki samouczek. Gosia – Samosia. Organizatorka. Ogarniała zadania, a niekoniecznie swoje życie prywatne. Uwielbiała realizować stawiane przed nią zadania. Wyzwania, czym trudniejsze, tym lepiej. Sama ustawiała sobie coraz wyżej poprzeczkę. Bo nie mogła zawieś tych, którzy ją uczyli i nauczyli. A ona umiejętnie przetwarzała tą wiedzę. Mając dobre podstawy mogła zdziałać wiele. Oni nauczyli organizacji i dyscypliny, potem inicjatywy i małej kreatywności, a na studiach poznała nową rzeczywistość. Rzeczywistość, która stała się jej realnym światem. I pokochała ten nowy świat. Egzystencja w nim wymaga dyscypliny i zorganizowania, ale ona dała radę. I za każdym razem pokazuje, że umie to zrobić. Nowy projekt, nowe zadanie.

A wszystko to zawdzięcza swoim mentorom….  raczej Mentorkom.  Kobietom, które nauczyły ją teorii i praktyki. Może nie nauczyły, jak żyć, bo to przekazali jej rodzice. Ale ONE zobaczyły energię w tej niepozornej dziewczynie i dały jej szansę. Dzięki nim rozwinęła swoje możliwości.

  • I co dalej ?
  • Jesteś niecierpliwy… nie wiem co dalej….. 
  • To może Ci podpowiem….  Dziewczyna, która uczyła się, nauczyła się i umiejętnie przekazywała swoją wiedzę innym, chętnie się nią dzieliła. 

MORAŁ – Jeśli masz dobrych nauczycieli możesz swoje życie ukształtować w taki sposób, że patrząc rano w lustro nie będziesz się wstydzić. 

  • I stwierdzisz, że dla takich chwil warto żyć.

OPOWIEŚĆ O TEJ, KTÓRA BYŁA SZCZĘŚLIWĄ DZIEWCZYNKA A NIE ZAWSZE BYŁA SZCZĘŚLIWĄ DZIEWCZYNĄ……

 

  • Może na dobranoc, na dzień dobry taka sobie opowieść … lubisz słuchać?
  • Tak ….. lubię słuchać, jak opowiadasz
  • Tą historię przeczytam…….. Mam ją spisaną……
  • To czytaj ….. A ma szczęśliwe zakończenie?
  • Dobre pytanie …. W sumie chyba tak…. Na pewno tak……

Była sobie, żyła i wcale nie za górami i lasami, tylko w centrum świata. Tak cały czas myślała. Mała dziewczynka dorastała w kochającej rodzinie, nawet, jak ta miłość była trochę szorstka.  Starszy brat dawał popalić. Nie ułatwiał. Bronił, ale o resztę sama musiała zadbać. Jednak to dziewczynka z kategorii tych, które potrafią. I zawsze dają radę.  Nie ważne co się dzieje, wydarza ONA zawsze idzie do przodu. Mimo, że jej znakiem jest zodiakalny RAK.  Idzie do przodu, bo tak została wychowana. Te ważne życiowe wartości przekazali jej MAMA i TATA. Bo ją bardzo kochają i kochali….. Szczęśliwa dziewczynka …….. Chociaż brat jej dokuczał i wyjadał słodycze. Ale już o tym nie pamięta. Bo pamięć o przeszłości, która nie ułatwia życia w przyszłości.  Szczęśliwa dziewczynka szybko nauczyła się zaradności. Rodzice darzyli ją zaufaniem.  A ona wiedziała, że nie może ich zawieść. Może popełniała głupotki, ale oni jej to wybaczali..… Była prymuską. Czy teraz to nazewnictwo coś jeszcze znaczy? Harcerką roku….  Przewodniczącą klasy. Liderką. Obecnie tak można ją nazwać. Szczęśliwa dziewczynka miała szczęśliwe dzieciństwo. Były trudne chwile, czarne chwile, jak starszy brat narysował ulubionej lalce-bobasowi wąsy flamastrem. On umiał fundować jej ekstremalne przeżycia. Wolno budowali swoje relacje, ich historia to okres burz i naporów. Ale lubiła się nim pochwalić. Starszy brat.

Szczęśliwa dziewczynka zapamiętała okres dzieciństwa, jako szczęśliwy czas. Na balu świątecznym w przedszkolu była początkowo Gwiazdką /mama uszyła strój/, a potem Królową Śniegu w przepięknej koronie. I wtedy zakochała się po raz pierwszy i nie ostatni. Od początku była gwiazdą. A dla rodziców gwiazdeczką. Lubiła spektakularne wejścia – i do tej pory wierzy w przeznaczenie – urodziła się w domu, pod szczęśliwą gwiazdą. Pozwalano jej na wiele, uczono samodzielności i zaradności. A najważniejsze było zaufanie. Nie zawiedzie, bo nie może. Bo jest rozsądną i mądrą dziewczynką. Kilka razy pobłądziła, ale wiedziała, że może przyjść i powiedzieć. Nie umiała kłamać, jej oczy były lustrem prawdy, jak próbowała kłamać to zachodziły mgłą. Nie były czarne jak dwa węgielki. Oczy ją zdradzały. Rodzice ją rozpieszczali, mimo braku podstawowych produktów na rynku. Mama szyła spódniczkę z farbowanych kawałków prześcieradła. A Tata  pomagał wypalić broszki z modeliny.  Szczęśliwa dziewczynka dorastała, żyła, jak pączek w maśle. I tak wyglądała. Ale dorosłe życie było mniej fajne. Uczyło pokory i wytrwałości.  Musiała do niego dorosnąć. Szybko uczyła się zasad dorosłego życia. Poznawała reguły. Nie zawsze je rozumiała, ale przyjmowała. I często się z nimi nie zgadzała. Była inaczej wychowana. Miała silny kręgosłup moralny, dzięki naukom rodziców. Stworzyła własny kodeks postępowania z realnym światem.

Po pierwsze – uśmiech i empatia dla innych ludzi, po drugie – dobro rozdane wróci, po trzecie i po czwarte – ciesz się tym, co masz, a nie myśl o tym co, mogłabyś mieć. Ciesz się życiem. Masz je tylko jedno. I może po piąte – doceń relacje z najbliższą rodziną. Na nią zawsze możesz liczyć. Więc szczęśliwa dziewczynka mimo, iż w dorosłym życiu  nie zawsze była szczęśliwą dziewczyną to spoglądając wstecz, myśli o sobie – jestem urodzona pod szczęśliwą gwiazdą, jak jej ulubiony, bajkowy bohater – Rycerz Gwiazdy Wigilijnej, książę Godfryd.  I wierzyła w tą swoją szczęśliwą gwiazdę, Miała, gdzieś z tyłu głowy świadomość, że rodzina ją nie zawiedzie. To dawało siłę i moc. Bo moc była z nią. W dorosłym życiu szczęśliwa dziewczynka nie zawsze była szczęśliwą dziewczyną. Starała się…. Ale było trudniej. Małe i większe problemy. Wstawała rano i stawała do walki z problemami, swoimi i nie swoimi. Bo była dzielna. Dzielna i zaradna. I mimo, że coraz częściej brakuje jej sił, nadal się nie poddaje i wchodzi do gry. Życiowej gry.  Mama „zaraziła” ją miłością do książek, jak była małą dziewczynką, a  trochę większa dziewczyna też lubiła czytać. Wszędzie…. rano przy śniadaniu, w tramwaju, idąc…….. I lubi wracać do tej lektury, Kubusia Puchatka, znalezionej przypadkowo na śmietniku , bo ciągle ma w sobie tą małą dziewczynkę. Na pewnym etapie życia znalazła w tej książeczce coś takiego:

– A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś ściskając misiową łapkę  – Co wtedy? 

– Nic wielkiego.-zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika. 

I szczęśliwa, nieraz nieszczęśliwa dziewczyna uwierzyła w to. Nadal ma nadzieję.

Morał – nawet w dorosłym życiu warto ocalić w sobie duszę dziecka. 

OPOWIEŚĆ O CHŁOPCU, KTÓRY NIE CHCIAŁ ZASNĄĆ

– Wiesz teraz najchętniej przytuliłbym się do Ciebie i na chwilę zapadł w sen..
– Miła drzemka…
– Taaaak…  Ale szkoda mi czasu spędzanego razem na sen..
– Jestem obok, nie opuszczę Cię………..    Opowiem Ci o chłopcu, który nie chciał zasnąć …
– Opowiadaj….
– Był/żył sobie chłopiec, który był niezwykle ciekaw świata. Nie mógł wytrzymać w maminym brzuszku i przyszedł na świat wcześniej. Był cudnym dzieckiem. Tylko nie chciał spać, nie chciał zamknąć oczu. Bał się, że jak uśnie ominie go to coś. Chciał chłonąć życie przez 24 godziny, 365 dni w roku. Myślał, że jak zamknie powieki, to coś go ominie. Że ktoś inny pierwszy zobaczy, doświadczy to coś…. Tak bardzo łaknął świata. Był nadpobudliwy. Jak dorósł przemierzał świat, chciał jak najwięcej poznać, doznać …. Nadal był uroczym chłopakiem… nie mógł spać, stale czuwał… czekał… i nic się nie wydarzało… zatracił swój realny sposób postrzegania świata…. Dla niego wszystko było białe lub czarne. Zapomniał, że świat to bogactwo kolorów, setki odcieni. I nagle jego życie zaczęło się zmieniać. Chłonął piękno świata, doświadczał przygód, ale nadal chciał coraz więcej i więcej. Pewnego dnia usiadł na kamieniu, bo widok, który zobaczył odebrał mu siły. I wreszcie po latach zachłyśnięty pięknem zasnął………………..Przyśniła mu się dziewczyna, która bała się otworzyć oczy, nie chciała widzieć realnego świata. Żyła we własnym wyimaginowanym świecie, świecie swoich marzeń, tam wszystko toczyło się tak, jak chciała, jak sobie wymyśliła….. Spotykała ludzi, których chciała spotkać. Normalne życie toczyło się obok niej, a ona miała swój świat.
– Spotkali się?
– Na razie tylko on o niej śnił…
– I co dalej –
– M. śnij……Zaśnij……
– Proszę…. Czekam na dalszy ciąg …… opowiadaj.
On postanowił ją odszukać. Nie znał snów. Więc myślał, że ONA istnieje gdzieś rzeczywiście. A ona wymyśliła JEGO, wyśniła . Oboje żyli w swoich światach…. Niby się znali, ale nie znali. i nie spotkali. Ale myśleli, mieli nadzieję, że kiedyś spotkają tą drugą osobę.
– I on ją znalazł?
– Nie wiem, nie wymyśliłam jeszcze co było dalej…
– Chcesz to pomogę Ci ułożyć zakończenie.
Chwila zamyślenia i popłynęły słowa:
– W trakcie swoich wędrówek chłopak zobaczył ładną, drobną dziewczynę z zamkniętymi oczami, ale uśmiechającą się. Wiedział, że to dziewczyna ze snu. „Dlaczego nie otwierasz oczu?” zapytał. „Boję się, że to, co zobaczę nie będzie takie, jak w moim wymyślonym świecie, w moich marzeniach”…………………..

I on zaczął jej opowiadać o świecie, który widział, o pięknie, którego doświadczył, o niesamowitej przyrodzie, ludziach, których spotkał. Słuchała z uwagą. Patrząc,  nie patrząc na niego podążała za jego głosem, leciutko przechylała głowę, zaciskała dłonie. Wiedział, że go słucha…
Podszedł do niej i pocałował ją. „Otwórz proszę oczy”. A ona nie potrafiła ich otworzyć. „Nadal się boisz?”. Skinęła głową. „Jakbyś otworzyła oczy zobaczyłabyś mnie, uwierz nie jestem potworem”. Ujął ją delikatnie za ręce i zaczął całować jej powieki, usta. Ona uśmiechnęła się i położyła dłonie na jego twarzy, dotknęła otwartych oczu, skroni, przesuwała je po twarzy bardzo delikatnie. Dotarła do jego ust, przesunęła palcem po wargach obrysowując ich kształt. A potem przeciągnęła dłonie na szyję. Nieśmiało go objęła i pocałowała. Zaczął ją całować, a ona powoli otwierała oczy. I ujrzała fajnego chłopaka. Może nie był super przystojniakiem, ale miał coś w oczach, spojrzeniu, co budziło sympatię, zaufanie.
– Zakochali się w sobie?
– Tak.
A i morał – można żyć marzeniami, mieć swój świat, ale warto otworzyć oczy i spojrzeć na świat, który nas otacza, bo można przespać swoją szansę, okazję na spotkanie kogoś lub czegoś najważniejszego.
– Udane zakończenie… Świetnie sobie poradziłeś.
– Bo to trochę o mnie bajka….
Przytula jej dłoń do swojej twarzy…..
I zasypia… –

– Kolorowych snów – i nie wie, czy to słyszał, czy tylko chciał usłyszeć……

 

OPOWIEŚĆ O DZIEWCZYNIE, KTÓRA CHIAŁA BYĆ ZAWSZE DZIELNA I SAMODZIELNA

MDK… dzisiaj na dobranoc bajka

Trudno dzisiaj stwierdzić, kiedy był ten jej początek, czy jak wyskoczyła z brzuszka mamy, w rodzinnym domu, bo spieszyło się jej na świat (nie wiadomo po co i z jakiej przyczyny), chociaż potem było wiadomo.  Chciała poznać świat…. Zanotowano, że już od samego początku stawiała na swoim, zmieniła plany kilku osobom. Lubiła od urodzenia spektakularne wejścia…

A może, jak odważyła się w swoje pierwsze urodziny postawić pierwsze kroki? Przejść kilka metrów? Do przodu…. I jak już je postawiła to stawiała i stawia. Świat przemierzała krokami. Była ciekawa, wiedziała, że sama musi odkrywać świat na swój sposób. Bo jest samodzielna i dzielna. Może gdzieś w środku była tchórzem, ale ten wewnętrzny strach umiejętnie tłamsiła.

Zawsze szła do przodu. Mimo strachu stojącego za nią, czy obok niej. …. Miała ogromny apetyt na życie. Była ciekawa świata. I tak miesiąc po miesiącu, rok po roku pokazywała, że jest samodzielna i dzielna. Decydowała. Nawet mając siedem lat, rozpoczynając swoją pierwszą naukę w szkole, wiedziała, że nie chce zostawać na świetlicy. Chce wracać samodzielnie do domu. I nauczyła się otwierać  drzwi mieszkania kluczem wiszącym na szyi.

Przez kolejne dni i miesiące udowadniała, że jest dzielna i samodzielna. I tak mijały lata… Wiele historii, gdyby były spisane tworzyłyby pokaźne woluminy…. Zaskakujące …. nawet jak się bała to szła do przodu… nie uciekała…. Może gdzieś w środku dopadało ją  strachliwe drżenie, ale zwyciężała ciekawość świata i łapczywość życia.  Tak mocno chciała, że swoje obawy chowała w zakamarkach swojego niewielkiego ciała…. Spychała na samo dno…

Tak, pragnęła się tego wszystkiego „nachapać”, poznać, doznać, przeżyć. …….Ryzykowała i ….. zwyciężała.

A sukces i docenienie jej pracy były jej potrzebne do życia. jak woda, jak tlen. Szła do przodu…. szybko, nadal w ten sposób chodzi …. szybko i nie rozgląda się na boki. Nie spowolniła, wciąż ma apetyt na życie. I cały czas udowadnia, pokazuje, że jest samodzielna. Sama decyduje o swoim życiu?

Tak myśli… ale czy tak rzeczywiście jest? Jest uwikłana i powiązana różnymi zależnościami i wymogami…. jest samodzielna, ale zależna……. Ale dzielna jest nadal i próbuje walczyć ze swoimi słabościami… nieprzychylnym otoczeniem. Naiwnie próbuje zmieniać świat. Bo jest dzielna i nie poddaje się, nawet jak życie nie wpisuje się w scenariusz przez nią napisany….. a wręcz przeciwnie ….

Dzielna i samodzielna ma chwile słabości, do których się nie przyzna…. Bo jest dzielna i samodzielna, a one nie płaczą……….. A jeśli pokażą się łzy w oczach to mówi, że to od wiatru…

I dalej idzie do przodu, zna swoją wartość, zadziwiające, że nadal jej się chce…. mimo upływu dni, miesięcy…  I cały czas pokazuje, że jest samodzielna …

Ale ….. Tak pojawia się ten mały niepokój,  może margines  – samodzielna i dzielna chciałaby przytulić się do kogoś bardziej samodzielnego i dzielnego…. Powiedzieć mu o swoich strachach i obawach. A może tylko poczuć jego siłę i pewność? Chciałaby poznać kogoś, kto zdecyduje za nią, podejmie właściwe decyzje, poradzi i doradzi………….. Pomyśli…. bo samodzielna i dzielna jest często zmęczona tą swoją samodzielnością.

W świetle dnia mówi, że lubi swoją samodzielność, co równa się samotności. Nocną porą wkradają się do sypialni myśli, za dnia nieukazywane, niewypowiedziane.

Morał – samodzielność i dzielność jest atutem, ale może warto zaufać innej osobie – też dzielnej i samodzielnej, a może tylko proponującej pomoc tej dzielnej i niesamodzielnej?