SPRAWY DAMSKIE, SPRAWY MĘSKIE

I nie chodzi mi o te związane z życiem erotycznym, seksualnym. W moim domu rodzinnym istniał podział obowiązków. I nie myślę o tym, że mężczyzna zarabiał na dom, a kobieta o ten dom dbała. Na pewno też tak było. Ale chodzi mi o takie prozaiczne obowiązki. I okazuje się się nie w każdym domowym ognisku tak było i jest, jak myślałam. U nas był podział na prace należące do kobiet, nie ukrywam, że nam zawsze udawało się robić to lepiej. W końcu wszystkim zarządzała siła sprawcza w postaci mojej mamy. Była i jest wymagająca. Wiadomo, że wszystko zrobi najlepiej. Ale niektóre obowiązki powierzała podwykonawcom. Czyli nam. Nasz świat był prosto poukładany. Może mama wyniosła to z domu rodzinnego? Tam też obowiązywał ścisły podział obowiązków. Każdy dostawał zadania do wykonania. Mężczyzna, dzieci wiedzieli, co mają robić. Były proste zasady i normy. Kobieta tym wszystkim zarządzała. Dorastałam chyba w innym schemacie. Może to był matriarchat. Ale nie do końca. Kobiety decydowały i organizowały, a mężczyźni wspomagali. To proste mechanizmy, musieli mieć proste wskazówki i zadania do wykonania. I tak to się odbywało. Obowiązywał podział obowiązków. Każdy wiedział, co do niego należy. I każdy poznał tą prawdę – żeby dom dobrze funkcjonował  to może nie musi być zarządzanym przez perfekcyjną Panią Domu.

I nie było podziału – kobiety sprzątają, robią zakupy, gotują, a Panowie przychodzą na gotowe. Ten model zaskakiwał mnie w Portugalii, długo wprawiał w zadziwienie. Kobiety pracowały, podobnie jak mężczyźni, kiedy w czasie przerwy, a mieli tzw. przerwę obiadową, kobiety biegły do domu, robiły po drodze zakupy na rynku, gotowały i podawały obiad, a ONI czekali i czytali gazetę codzienną. Potem ONE i ONI wracali do pracy. Dla NICH sjesta była czasem relaksu, a dla kobiet  – NIE, one w tym czasie musiały zorganizować życie rodziny. Początkowo obserwowałam to z zaciekawieniem. Taka osobliwość. Ktoś powie południowy model życia rodzinnego. Inne temperamenty i inne emocje. Na północy, czy w środkowej strefie było inaczej. Tutaj kobiety się uwielbiało i doceniało. I ulegało im. Idealny obraz świata? Może tak. Może poznałam inną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której kobiety były kochane. Tak po prostu.

Dlatego mężczyźni przejmowali pewne obowiązki realizacji prozaicznych czynności życia  i doskonale je wypełniali. Mężczyzna od zarania wieków odpowiadał za dostarczenie rodzinie żywności. Później nie musiał polować, chociaż w czasach PRLu „polował” na okazje i potem w latach 80. podobnie, robił zakupy. Czyżbym się myliła? Rodzice dzielili się opieką nad dziećmi. Chociaż dzieciaki dawały sobie doskonale radę dorastając na tzw. podwórku, między piaskownicą, a trzepakiem. Ale miały też zadania do wykonania… Uczestniczyły aktywnie w pracach domowych. Nie zawsze chętnie. Ale nie było wyboru. Mama gotowała rosół, tata kroił makaron – musiał być ręcznie zrobiony w czasie poranka niedzielnego  A córcia nakrywała stół białym, wykrochmalonym obrusem i ustawiała talerze. Dom to była perfekcyjnie zarządzana spółka – każdy znał swoje zadania i wiedział, że musi je zrealizować. Dochodzimy do sedna. Czy istnieje podział na typowo męskie lub damskie czynności? U nas tak było. Podział stref mieszkania – kobiety ogarniały kuchnię, nawet z gotowaniem, a ONI łazienkę. Poza praniem. Z tym nie zawsze dają radę, mieszają kolory. Bo ich nie rozróżniają.

I …. wstydliwa kwestia. Wszystko rozbiło się o sedes. No może też o wannę. Ale od sedesu się zaczęło. Jeśli nie masz muszli klozetowej za cenę  ok.10.tys. zł  samo się myjącej, to musisz ją myć. Proste. U mnie robią to mężczyźni. To oni sprzątają łazienkę. Także wyżej wspomniany sedes. Sedesu nie znoszę. (nawet tych z możliwością  ustawienia indywidualnej aplikacji i podgrzewaną deską).  A o myciu nie wspomnę. To należy u nas w rodzinie do męskiej populacji. Trudne wyzwanie, więc ONI je wykonują. Łatwiej było z oknami i parkietami, teraz panelami. Mężczyźni realizowali te trudniejsze, ale bardziej klarowne zadania.

Żyjąc na tym świecie tyle lat, ile żyję nagle dowiaduje się, że mój sposób postrzegania świata i podziału obowiązków jest zupełnie inny niż reszty społeczeństwa.  Nie wierzę. I wszyscy patrzą na mnie jak na cudaka-dziwaka.