MESSAGE i już nie wiem, jaki numer, może kolejny

CZYSTOŚĆ UMYSŁU

Udało ci się nie myśleć? Mieć czysty umysł? Osiągnąć ten stan?…. Ja właśnie dzisiaj to poczułam….. zaskakujące,… bo jestem w tym miejscu często…. bardzo często… mimo wielu bodźców i wrażeń …udało się nie myśleć…. o tym, co trzeba zrobić, o tym, co mnie czeka, nie planować, nie marzyć, nie rozpamiętywać… po prostu nie myśleć.

Ja stale myśląca i planująca, nie myślałam …. Dla mnie samej to zaskakujące… Przecież zawsze tyle jest do zorganizowania, zaplanowania, wszędzie towarzyszą mi białe karteczki, na których zapisuję zadania do wykonania, najczęściej nie udaje się ich wszystkich zrealizować jednego dnia. Przepisuję je na kolejną karteczkę dedykowaną następnemu dniu. A po drodze wpada tyle jeszcze innych zadań, wyzwań, problemów – na kłopoty MC. A chciałoby się osiągnąć poziom kanapy, zalec i nie myśleć….

Wiesz, jakie to jest uczucie? Nie…… ty tego nie doznałeś, bo podobnie, jak ja jesteś w stałej aktywności…. doznajesz dynamiki życia… czy kiedyś spowolnisz?

Ale wracając do czystości umysłu…. dla mnie to było odkrycie – skupiłam się na prostych czynnościach, poprawne rozgarnianie wody rękoma i praca nóg ….. I wiesz prosta czynność, bo nie pływam wyczynowo, tylko dla przyjemności i kondycji… prosta czynność, ale jak skupiłam się na jej poprawnym wykonaniu to nagle okazało się, że to jest łatwe i przyjemne…. Ręce, nogi prosty, klarowny ruch. I wiesz, wtedy nawet woda nie stawia oporu, doskonale współgra z twoimi ruchami.

Ilość bodźców nas dotykająca każdego dnia, w kolejnych godzinach jest takim nadmiarem, że często zatracamy sens i istotę swoich działań. Rozmieniamy się na drobne… I często trudno jest skupić tą naszą rozproszoną energię…. może dlatego pracuję efektywnie w środku nocy – między 2 a 5? Wyciszona, pozbawiona maili, SMSów i rozmów, przesiewam mniej lub bardziej ważne informacje. A najczęściej jest to czas kreatywnego myślenia. Uwielbiam te minuty pomiędzy nocą a dniem, bo dla mnie to jeszcze wczorajszy dzień, ale właściwie to już następny dzień….. Ale paradoksalnie zawieszona między wczoraj, dzisiaj a jutrem działam efektywnie, kreatywnie….. Dla mnie też jest to od jakiegoś czasu zaskoczeniem.  A może to jest najlepsza pora – wyciszenia od miejskiego zgiełku, nowoczesnych udogodnień ? Zamykam temat lubię pracować o tej porze.

A resetu i czystości umysłu doznałam pływając… i przemierzając polskie plaże wieczorem…..wyciszenie i uspokojenie. Uwielbiam ten stan….. kolejne doznania, a w głowie powstają szkice, zarysy kolejnych projektów, tekstów…. myśli…………… proces w konstrukcji…

Miało być o czystości umysłu….. i nie wyszło, a raczej wyszło, że wyciszenie i oczyszczenie daje szansę na kreowanie nowych projektów. Tylko,  jak osiągnąć ten stan? Nie ma gotowej recepty, każdy z nas musi poszukać tego w sobie… Może delektowanie się wypijaną filiżanką kawy… po prostu będąc ze sobą  w zgodzie, odnajdywać ten stan wewnętrznej szczęśliwości, zaspokojenia..

A chyba najtrudniej zrozumieć i dogadać się z SOBĄ SAMYM.

MESSAGE – NOWOROCZNE POSTANOWIENIA /SPEŁNIENIA

no właśnie jaki numerek jej nadać – nową, czy starą 11, może 118?

MDK

Kolejny rok za nami. I czy masz jeden dzień, czy rok więcej, to nic, tego nie zmieni, że nasz czas zmienia się coraz szybciej… I nasz czas ucieka.  Żyjemy szybciej, chcielibyśmy może jeszcze szybciej, a może wolniej żyć, ale życie ma swoją ustaloną dla nas linię.

Wchodzimy w Nowy Rok  – życząc sobie HAPPY NEW YEAR. Zobaczymy za 12 miesięcy, co przyniósł Nowy 2018 Rok  … i czy życzenia się spełniły, najczęściej nie sprawdzają się w 100%. Masz swoje nowe postanowienia na ten Nowy Rok? Przygotowałeś listę zadań i planów do wykonania? Nie uwierzę, jak powiesz – NIE. Ty nie masz zaplanowanego 2018 roku? Listy spraw do zrobienia, załatwienia. Na pewno, jak większość, jak JA, masz jakieś plany – zawodowe i te mniej lub bardziej osobiste. Przecież lubisz zadania, planowanie i terminy. Może w tym terminarzu znajdą się minuty dla mnie.

Ja chyba swojej listy osobistej nie ułożę. Po prostu NIE, wiem, co powinnam zrobić, co obiecałam i co muszę zrealizować. Bez spisywania. Ale mam już nowy kalendarz mojej ulubionej, japońskiej marki MUJI. Minimalistyczna grafika, kwadraciki rozłożone na każdy dzień tych nowych 12 miesięcy. Na razie w większości puste. Pierwsze terminy już wpisane….  Wpisane na styczeń…..często zaplanowane nie przeze mnie…..

Zastanawiałeś się, jak często swoje plany podporządkowujemy innym planom? Sami już nie decydujemy o tym, co robimy. Uwikłani w różne zobowiązania podporządkowujemy swoje plany innym. I często zdarza się, że nie możemy czegoś zrealizować. Nasza wina, nieudolność? Nie po prostu zależymy od innych ludzi, ich decyzji.  A bywa tak, że chciałbyś zamknąć się w domu i nie wychodzić, nikogo nie spotykać. Zrobić coś szalonego, impulsywnie, wyjechać spontanicznie nad morze, pójść na spacer. Terminów musimy się trzymać, a co z postanowieniami? Będę…., nie będę…….Muszę zrobić …. Muszę, czy chcę? Mam kilka takich cichych postanowień, nie mówię o nich głośno, żeby nie zapeszyć. Taki przesąd.

I na koniec – modne są podsumowania mijającego roku – np. te NAJ -Możesz ułożyć własną listę – tych NAJ-,  nie mylić z laikami….najlepsze wspomnienie, najgorszy dzień, najlepiej zapamiętany dzień, najbardziej wkurzający moment…. może podpowiem, kiedyś wypełniałeś kwestionariusz b. osobisty,

MDK spróbuj wypełnić 

KWESTIONARIUSZ ZA MIJAJĄCY 2017 ROK, 

może będzie łatwiejszy niż PIT

1 – najlepszy dzień/wydarzenie ……………………………………………………….

2 – najważniejsza dla mnie osoba w minionym roku …………………………………….

3 – najbardziej oczekiwana wiadomość, która dotarła ……………………………..

4 – największy, wg subiektywnego wyboru, sukces …………………….

5 – najszczęśliwsza chwila, którą pamiętam, do której wracam, w myślach…………………….

6 –  NAJ- dla mnie najważniejsze…………………………………………..

II część

  • najbardziej chciałbym zapomnieć o ………………………………………………
  • najgorszy dzień 2017 roku ………………………………………………………..
  • największa porażka, zawód, czy zawiedzione nadzieje ………………………..
  • najbardziej zaskakująca wiadomość/telefon, coś co zmieniło Twoje plany ……………..………………………………………
  • nie spodziewałem się ………………………………………………………………………….
  • nie wiedziałem ………………………………………………………………………………….
  • nie myślałem …………………………………………………………………………………..
  • nie udało się…………………………………………………………………………………….

I co zrobiłem dla innych, bliskich i nie tylko tych najbliższych.

PS – Jak wypełnisz to wydrukuj i zachowaj tą kartkę, od czasu do czasu zaglądaj do niej. I unikaj pomyłek i błędów z ubiegłego roku. Takie moje życzenie noworoczne. Dla mnie też.

MESSAGE KOLEJNY NUMER , A MOŻE LITERKA M

MDK

to takie proste,, a zapomniałam,. Zapomniałam o literce M

mam nadzieję, że zrozumiesz o czym piszę…………………

M jak Małgorzata, to JA

M jak MIŁOŚĆ, wierzę, że przyjdzie i MOJA MIŁOŚĆ,

M jak MDK, to TY

M jak mama, Mia MAMMA

M jak MARZENIA, ciągle je mam

M jak MUZYKA, której uczę się słuchać i coraz lepiej rozumiem/zapamiętuję,

M jak MODA, która mi towarzyszy, lubię /nie lubię, ale jest obecna w moim życiu, moja praca, moja pasja,

M jak Maryja, obecna wszędzie w Italii, a w moim życiu to raczej Matka Boska Czudakowska…… i M jak MAC, moja kolejna miłość….romans trwający już ponad 10 lat. Czy to jest miłość, czy tylko kochanie? To burzliwy związek, którego historię kiedyś może napiszę. Pierwszy, amerykański kumpel… kupiony w nocy, 23.00—23.30, Soho NY, lekko ciężki, ale dzielnie się sprawdzał, nawet nie znając języka polskiego…. Potem marzenie o NIM, o tym nowym – najmodniejszym, w wydaniu slim. Marzenia się spełniają, miałam go. Udane zakupy w NY, łatwość wyboru i płacenia.  A teraz stabilna wersja, dzięki pomocy Karola – nowy MAC – partner, nadal lekki, w odchudzonej wersji, doskonale sprawdza się w łóżku, ulubiony towarzysz podróży. Umiejętnie wspólpracuje z całą rodziną MAC’a, z tymi mniejszymi – iPhone’m i iPad’em, idealne trio z jabłuszkiem w tle tworzą udany związek. Porozumieli się. Zgrali. Uwielbiam te moje sprzęty. Ułatwiają życie. MY APPLE…………. a tak na marginesie jabłka też lubię jeść, stare, dobre malinówki, renety. Szare renety. Moje literki M coraz bardziej mnie otaczają, były i są, tylko nie wiedziałam w jakiej skali. Im więcej myślę (M jak myślenie) to tej M literki jest coraz więcej wokół mnie…..

M jak Marek, Marek N. i Marek M.

M jak moja miłość zwariowana – Taszutka, T? Skąd T? może Maszeńka?

M jak MÓJ PRZYJACIEL DOMU – PC i nie myślę tu o laptopie – na którego zawsze mogę liczyć – pogadamy, poplotkujemy popijając lamkę Spritz  aperolu,

M jak MOI PRZYJACIELE, których mam

M jak Michał… porozumienie dusz

M jak MAŁPA – Monkey – mój chiński znak

M z dodatkiem C tworzy markę, MC

M jak MOJE MIEJSCE, MOJE MIESZKANIE, które stworzyłam, tylko dlaczego biało-szare? a nie Multikolorowe, Po prostu Monochromatyczne ………….

M jak MORZE odkryte na nowo, polskie morze, zaskakujące i nieprzewidywalne,

M jak MOBILNOŚĆ – lubiłam i lubię się przemieszczać, zmieniać miejsca i wracać do bazy, dawniej powiedziałoby się do Macierzy.

M jak MIEJSCA I MIASTA – te najczęściej nie mają w nazwach literki M – miasta, które oswajam poznając, które są ze mną, ale tworząc Moja Mapę Miejsc – zaczęłabym od Łodzi, jej nie sposób pominąć, tu tkwią moje korzenie, Firenze – bella citta…. i wiele innych. – M jak Mia Amore  – Italia. A dalej Mediolan, Madera, Majorka, Minorka, Malta. Może Marrakesz. I marzenie Madagaskar….I okazuje się, że literka M opisuje moje życie. Cała ja. Moje życie kręci się wokół tej literki. M jak Małgośka, głupia Ty… Początek i rozwinięcie. Całe moje życie…

M jak M, po prostu M….

Chciałabym, kiedyś być dla kogoś tą ważną literką M. Marzenia, miłość, moje miejsce na ziemi. M – to takie proste…  Co ty na to MDK? Pytanie i prosta odpowiedź –  ty zostaniesz w swoim M, swoim miejscu…. i niekoniecznie będzie to MOJE MIEJSCE.

Mały smuteczek, bo M to też MIJANIE….  MDK… mijamy się.

PS mogę wysłać MMS

MESSAGE 10 – STOLIKI

MDK – Czy stolik może zmienić twoje życie?

Właśnie o tym myślę, bo nowy stolik zagościł w moim domu. A właściwie dwa stoliki. Ten jeden jest ważniejszy. Ten drugi mu towarzyszy i pełni użyteczne funkcje. Stolik. Mebel? no właśnie nie…. to nie przedmiot, rzecz tylko podmiot  Stanął obok kanapy. Kanapy, która już się rozgościła i zagościła na dobre. Lubię swoją kanapę mimo jej wad, lubię wieczorem zasiąść na niej. Lub po prostu wtulić się w jej proste zagłębienia, geometryczne kształty łagodzone poduszkami. To moja strefa szarości i przyjemności. I jak opowiedzieć jej historię? od początku sprawiała problemy – piętrzyła trudności. Nie chciała wejść do pracowni, męska ręka w efekcie końcowym wprowadziła ją do „domu”. I została… Właściwie może już sama napisać swoją historię. Ile osób i ile zwierzeń. Tequila lubiła na niej zalec, Hepi też…. Ja lubię wtulić się, a Tasza rozkłada się na niej co wieczór………… I to jest taki nasz czas oczekiwania na przejście do sypialni. Paradoks – obie lubimy kanapę, uwielbiamy co rano co wieczór, ……..ale jednak wracamy do łóżka, nocnego życia. Wracając do kwestii stolika. Bo stół to poważniejsze wyzwanie. Obojętnie jaki ma kształt – okrągły, prostokątny, kwadratowy. To centrum spotkań, rozmów. Okrągły stół…  Przy stole, nawet tym kuchennym można wyjaśnić sobie wiele. Można się napić i można porozmawiać, ale musi być osoba, która skupi wokół stołu te pozostałe osoby – w  moim rodzinnym domu tą osobą jest mama…..  Zawsze tak było. A szczególnie podczas wigilijnych kolacji. Biały, wykrochmalony obrus, choinka w tle ….. czekające na gości.

I MDK widzisz jaka jestem niepoukładana …. miało być o stoliku jest o kanapie i stole. Nowy stolik wpasował się – chociaż mała reaktywacja, lifting były mu potrzebna,  A dzień później przybył drugi stolik… Ten jasny jest 3 cm za wysoki… a wiesz, że dla niektórych  ludzi 3 cm to ważne…..??? Robi różnicę. Ja nie wiedziałam…. a może nie myślałam o tym. 3 cm w moim przypadku… Może podniosłyby moje ego. Wracajmy do tematu.

Miało być o stoliku – stolik zmienił moją perspektywę postrzegania świata. Stolik to nie stół – taki rodzinny – ale może stolik to taka mniejsza wersja stołu,  Zbuduje nowe wartości, więzi.  I wiesz – on mi się podoba, ale muszę go oswoić i przyzwyczaić się. Niby drobny element, a dla mnie życiowa zmiana ………. Możliwe? Niemożliwe. Uczę się stawiać na nim Mac’a i kieliszek z winem. Mała rewolucja. Próbuję go oswoić… położyłam gazety na półce. Ma półkę….. taką w połowie drogi, w połowie nóżek. Mam nadzieję, że ten stolik to pretekst do spotkań….. będą mnie odwiedzać przyjaciele, nawet jak nie będę gotować….

Ten stolik jest za mały………. podczas kolacji sprawdza się stół…. Ale może, może stolik będzie potrzebny – spotkamy się prywatnie, we dwoje………postawimy na nim kubki z herbatą, kawą i zalegniemy na kanapie. Przy nim uczę się jeść śniadanie czytając ulubione lektury. I zbieg takich chwil – czytam o życiu artystycznych elit w 20.leciu międzywojennym – i wtedy stolik był najważniejszym miejscem ich spotkań. Znajdował się w kawiarni „Ziemiańskiej”, na półpiętrze, swoje miejsce mieli tam literaci z kręgu skamandrytów – lub ich goście….. Porządku pilnował Jan Lechoń. Nawet, jak tam nie siedzieli, to i tak stolik czekał na nich. Wspomnienia …. działo się tam wiele. Mój stolik też ma swoją historię. Tak wygląda, że dużo przeżył i czeka na nowo kreowaną opowieść.

Nawet nie wiedziałam, że tak szybko dopisze nowy rozdział do swojej historii – był trochę zaniedbany, odrapany. Nie wyglądał atrakcyjnie, ale widziałam w nim potencjał. Uwierzyłam. Mój Tata odkrył w nim piękno, nadał mu nowy wygląd. Lifting przywrócił mu życie. I dumnie stoi sobie przy kanapie, czeka na kolejnego gościa.

A stół? Ma w pamięci poprzednie kolacje i czeka na następne. Teraz wigilijne. Pojawi się na nim pusty talerzyk….

PS – Nie, nie dla niespodziewanego gościa, ale dla tego, który odszedł tak cicho ….. Tato – DZIĘKUJĘ. Stoliki będą wspomnieniem….. I dowodem miłości….. Odnowiłeś je perfekcyjnie. Z miłości dla mnie i z czułości dla drewna.

MESSAGE juz 9?

MDK

Mój Drogi Kumplu

Dawno nie pisałam do Ciebie…. czas tak szybko mija

i przemija.

Spotkaliśmy się w niedzielę, a to już druga niedziela minęła…..

Ja piszę list, którego nie przeczytasz, bo nie lubisz internetu……..

A wiesz, że możemy się już nie  spotkać ponownie?

Co myślisz o takich drobnych gestach, zachowaniach? Lubiłam je w Twoim wykonaniu…. Buziak na powitanie, dłoń na twarzy, karteczki z serduszkami…..

DROBIAZGI

Łapię się na drobiazgach. Takich okruchach. Nawet tego nie zauważałam, bo zawsze były. Były obecne w moim życiu. Nawet ich nie rejestrowałam, nie pamiętałam o nich. Zawsze były i nie doceniałam ich znaczenia. Zupełnie inaczej postrzegam świat. Realnie, czy nie realnie? Niepoprawna optymistka…..Otaczają mnie przedmioty, którym ktoś inny nadawał życie, ja tylko je użytkowałam. Były, są przyzwyczaiłam się do nich. Okruchy miłości, okruchy uczucia. Ale ułatwiały i uprzyjemniały życie codzienne. Zapach zapastowanej podłogi, wytrzepana wycieraczka, posprzątany balkon, podlana oliwka, wyrzucone śmieci…. Mogłabym jeszcze wymienić całą listę, niekończącą się …….

Teraz sama muszę się tymi drobiazgami zająć, nauczyć się o nie dbać. Albo pamiętać o nich. Co chwila, kolejny przypomina o swoim istnieniu. Próbuję ułożyć swoje życie na nowo. Z tych drobiazgów.  I tak sobie myślę. że często o nich zapominamy, podobnie, jak o gestach – uścisk ręki, uśmiech, Dzień dobry,…. co słychać …… miłego wieczoru, miłego dnia.

Przytulenie i otulenie, pogłaskanie. Drobiazgi.  Ale jakże ważne…. Moje życie składa się z takich drobnostek. Zbieram je, jak paciorki, patyki. Mój ulubiony autor Jonathan Carroll pisał o zaślubinach patyków. – jeśli spotka Cię coś wyjątkowego to znajdź patyk i zapisz na nim to wydarzenie. A ja swój zbiór buduję z drobinek-ociupinek. Okruchy życia? Może tak można je nazwać. Dla mnie niezwykle ważne. Proste słowo, drobny gest nieraz więcej znaczą niż wielkie zdarzenia, wydarzenia. I nawet często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Przytrzymanie windy, uchylenie drzwi, uśmiech i …. lepiej zaczyna się dzień.

Polubiłam te swoje drobiazgi, okruszki. Tak, jak wróble karmione przez naszą rodzinę ziarenkami. Bo często o taki drobiazg rozbija się coś poważniejszego. Bo zapominamy o tym drobiazgu. A dla wielu osób nasz drobiazg nie jest drobiazgiem. Jest centrum wszechświata. jest najważniejszy w ich życiu. My to pomijamy, nie zauważamy. A może warto nieraz zatrzymać się i pomyśleć. Podam rękę, pomogę wsiąść do tramwaju, przepuszczę kogoś w kolejce do kasy…. Lub po prostu uśmiechnę się. Wyślę SMSa z emotikonom… i może komuś zrobi się cieplej, milej…

Naklejka Pixerstick Smiley - znak zapytania - Znaki i symbole

MESSAGE 8

MDK – może tak zacznę

………………………….

NIE WIEM

MDK  nie wiem,

… BO NIE WIEM.. zawsze wiedziałam. A teraz NiE WIEM…  uwikłana w różne sytuacje, projekty, zależności. Chciałam takiej maleńkiej, na miarę możliwości wolności. Sama decyduję, co i kiedy robię. Ale teraz już wiem, że nie decyduję. Plątam się, wikłam w jakieś dziwne uzależnienia, relacje. Nawet nie partnerskie.

Jest mi z tym źle. Może powinnam zacząć tzw. „świąteczne porządki”? Wyprostować to wszystko, albo chociaż kilka spraw? Bo na razie są zadrą, która boli, uwiera. I kłuje. Wiem – wymaga to dużej dyscypliny i stanowczości, której teraz mi coraz częściej brakuje…. Nie mogę odnaleźć w sobie tej energii przewodniczącej klasy, harcerki, która przenosiła góry. wtedy wszystko było łatwe i proste… Wszystko było możliwe..

I takie zachwycające. Młodzieńcze zauroczenie i wiara, że wszystko się uda. Organizacja – to był mój atut, mogłam zrealizować wszystkie, dostępne w realnym świecie pomysły.  Wycieczka w Beskidy, studniówka, wypad z obozu na Jarmark Dominikański, czy kolonie zuchowe… Wszystko się udawało. A nie było telefonów komórkowych i internetu. Zawsze dostawałam laurki. A potem inne realia…Praca, Dorosłe życie. Ludzie….

Gdzie w tym wszystkim zatraciłam się JA? NIE WIEM. Coraz mniej MNIE we mnie, to tak  parafrazując kwestię wypowiedzianą przez Mieczysława Czechowicza – 100% cukru w cukrze (refleksja – z jakiego to filmu było? Podpowiedź – główną rolę damsko-męską grał Wojciech Pokora, dla którego ten film był przekleństwem)  … mogę to zrozumieć, bo który mężczyzna w tych czasach depilował łydki.

I dalej NIE WIEM… błądzę, szukam, próbuję…. ale jak każdy z nas potrzebuję akceptacji, pogłaskania po głowie, uścisku ręki – JESTEŚ WIELKA – UDAŁO SIĘ.

Wiesz, że to, co robisz robisz dobrze. I nie tylko dla laurek. Bo ciągle masz wiarę, że dobro to dobro, a zło to zło. To takie proste, a jednak nie. Teraz białe nie jest białym, a czarne nie jest czarnym. Buduje się nowa rzeczywistość, w której nie mogę znaleźć miejsca dla siebie. A może nawet nie dla siebie, rzeczywistość, na którą się nie zgadzam

MESSAGE 7 – ZWĄTPIENIE

Miało być o nowej literce, moim alfabecie życia…. a na razie dopadło mnie zwątpienie, i marazm……pewnego dnia zauważyłam kątem oka okładkę tej  książki – zamówiłam…

Mój ulubiony pisarz Jonathan Carroll opublikował swoje krótkie teksty – taki był mój pomysł, tak ja planowałam….zatytuLowane Kolacja u wrony…..  podcina mi skrzydła… ta wrona, te teksty..….. esencja słowa…. co można poczuć czytając takie zdanie – chwile zamrożone w bursztynie ……dużo jeszcze muszę się nauczyć … zgubiła mnie pycha, że moje słowa tak ładnie się układają…….może … czytam …. zachwyt i ……..dopada mnie i zwątpienie

A zawracając na właściwą drogę… taka była myśl przewodnia – literka Z, a potem zbłądziłam….. Nie, nie chcę teraz literki Z … to koniec alfabetu… Z jak zwątpienie, zmartwienie, zgryzota …. zgrzyt…. nie, nie zgadzam się na literkę Z. bo to też ZAKOŃCZENIE. i jeszcze te jej krewne Ż i Ź….. żal i ździra…… nie polubiłam tej literki . Jej rysunku, takiego zygzaka…… jak żmija ….Niby dynamicznie zadziorna, zawadiacka, ale coś w niej jest, że zadrażnia……Z jak Zorro… może ta pamięć przeszłości…. ale czuło się niepokój jak Zorro wycinał na ekranie swój znak.

i co mam zrobić z tym Z?  Zwątpienie….

no może jest jeszcze  ZDZIWIENIE, I ZADZIWIENIE – zdziwienie jest proste, na chwilę, wydęcie warg, uniesienie brwi, zapominamy o nim szybko… a to drugie … jest inne…. emocjonalne i esencjonalne – opisane byłoby otwarciem oczu i ust, zatrzymaniem, zadumaniem, zamyśleniem –  cały czas coś nas zadziwia… zdumiewa i zaskakuje… znienacka… próbuję zrozumieć tą literkę… chyba się nie zaprzyjaźnimy…i zaskakujące –  jest też to Z w innych emocjach

ZAUROCZENIE  i ZAKOCHANIE….

czyżby Z było tak zmysłowe i opisywało te zniewalające stany zamroczenia? No tak zapomniałam – Z to zmysły, które ostatnio zwielokrotnione zwariowały,  zwłaszcza u mnie.

i na zakończenie

Z to

ZATRZYMANIE  i ZASTANOWIENIE, ZAMYŚLENIE – nie muszą iść w parze… związać się ze sobą. I tak zastanawiam się …  dlaczego ona jest tak różna.. tak emocjonalnie różna? Co w niej jest zdumiewającego i zastanawiającego? Nie umiem jej zrozumieć… Niby taka prosta, 3 kreski i już jest. A chciałabym zrealizować taki mały scenariusz z tą literką w tle:

ZASKOCZENIE

ZAINTERESOWANIE

ZAUROCZENIE

ZAKOCHANIE

ZAUFANIE tej drugiej osobie

ZREALIZOWANIE SWOICH MARZEŃ różnych

i ZASPOKOJENIE

NO CÓŻ może jej nie polubiłam, ale podobnie jak M i P jest w moim życiu… może mniej obecna… a może częściej dopadają mnie zwątpienie i zmartwienie. I tego nie lubię najbardziej – ZAŁATWIANIE SPRAW – z naciskiem Załatw tą sprawę. Nie zadrażniam tego tematu…

Może ZASNĘ dzisiaj znów o zaskakującej porze, kiedy inni zaczynają swój dzień.

Życzę dobrej nocy lub dobrego dnia, w zależności, jak zaczynasz dzień…………

PS – Z jak ZDROWIE…. Tato mam takie maleńkie życzenie, że wrócisz do zdrowia……

MESSAGE 6 – SAMOTNOŚĆ

PODTYTUŁ -ŻYCIE SINGLA

MDK ty też miałeś taki czas…… życie w pojedynkę.

Ja w urzędach podaję – stan cywilny – wolna. Wolna, czyli niezamężna prostują urzędnicy, gorzej brzmi – panna. DAwniej byłoby już stara panna. Moja babcia, jeszcze jak miałam trochę ponad dwudziestkę mówił, że jestem po pierwszej przecenie. W jej świecie już powinnam założyć rodzinę i mieć co najmniej dwójkę dzieci, no może dom i samochód, złoty pierścionek, a w szafie futro. No coż, nie spełniłam oczekiwań babci. Wolna i samotna. Z wyboru. I bez pierścionka ze złota, nie mówiąc o futrze.

Większość z nas  podejmuje jakieś życiowe decyzje. Niektórzy wybierają status bezdomnego – nie mają stałego adresu zamieszkania, konta w banku, rat do płacenia, żyją chwilą. Niektórzy z nich inspirują. Jakiś czas temu modny był styl – homeless chic. Ich wygląd i ubiór inspirowały projektantów – Książę żebraków z Chin, czy Slavik z Ukrainy. Modny menel – Kamila Pawelskiego osiągnął sukces. Ale to tylko stylizacje, a nie wybór. Z konieczności lub świadomości. Ale to już zupełnie inny wątek.   

Moja decyzje od początku była sprecyzowana. Nie zakładam rodziny, nie chcę mieć dzieci. Balastu i codziennej rutyny. Tzw. prozy życia. Nie, bo chcę sama decydować co i kiedy robię, nie organizując życia członkom rodziny, sama mogę zaplanować swoje dni. Robić to, co chcę i jak chcę. No właśnie – singielka w małym/wielkim mieście.

I taka mała refleksja

Sting śpiewał o „Message in A Bottle”, słowa doskonale pasują do mojego, obecnego stanu słowa, które stały się inspiracją do listów napisanych /niewysłanych do MDK. Ale czy chcę, żeby ktoś mnie uratował… ?

Another lonely day

With no one here but me

More loneliness

Than any man could bear

w dowolnym tłumaczeniu – kolejny samotny dzień

z samym sobą

więcej samotności

niż ktokolwiek mógłby znieść

No właśnie, czy listy umieszczane w butelkach trafiały do adresatów? Nowe wirtualne wiadomości mają więcej szans, żywioły natury ich raczej nie dotyczą. Może brak prądu i dostępu do sieci jest problemem.

A ja polubiłam swoją samotność. Niezależność. Lubię być sama ze sobą, wsłuchać się w siebie. Nie pytasz, nie dyskutujesz z tą drugą osobą. Nie denerwujesz się. Sama podejmujesz decyzje. Nie zawsze udane? Trudno. przecież nie możesz ich z kimś skonsultować. To ty decydujesz. Czy tak jest łatwiej? Nie wiem… Trudniej? Może łatwiej, bo nie czekasz na decyzję partnera, na odpowiedź. Nie sprzątasz skarpetek i nie gotujesz obiadków. Nie masz awantur o niezałatwione sprawy i wyrzucone śmieci.

Z jednej strony MDK to bardzo wygodne…………. Egoistyczne. Ale jakże przyjemne. Tylko czasami … , szczególnie w tak szarym, zimnym czasie -pojawia się tęsknota. Taka mała….chciałoby się przytulić do ciepłego ciała. Poczuć drugiego człowieka. Schronienie. Zaufanie. Przyjemny dotyk. Palce, dłonie przesuwające się po ciele … Wolniutko. Leciutki pocałunek. I wyszeptane słowa:

– Dobrze, że jesteś…. Dziękuję………. Merci…………..

Podarowane/dane ciepło wraca podwójną energią. Taką mam nadzieję. Przytulenie, otulenie, wtulenie… dobrze, że są …  o nich marzymy. Ale miało być o samotności…………………….. Więcotulamy się warstwami …. COCOONIG, czy CO-HOUSING to zjawiska współczesnego świata. A my najczęściej budujemy kolejne warstwy, chronimy się w ten sposób. Trochę jak budowa karczocha. Bezpieczniej. Trudniej dotrzeć do środka. I dlatego nie przyznajemy się, że czasami potrzebujemy, że brakuje nam tej drugiej osoby……..  wspierającej, będącej tak po prostu, zwyczajnie z nami, obok nas……

MDK – maleńki buziak, po włosku  baci, po angielsku kisses,

MESSAGE 5

MDK……………………..

dzisiaj taka moja, mała refleksja – może pojawiła się, bo wydaje mi się, że jestem stale w drodze, przemieszczam się, zatrzymując się na chwilę w domu, który lubię…. I jeszcze swoją kanapę, Maca, na którym piszę te listy, świecącą małpę… I słowa, które do mnie dotarły:

Niech ktoś zatrzyma wreszcie czas

Ja wysiadam,

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, 

Bo wysiadam.

Przez życie nie chcę gnać bez tchu

Jak w kołowrotku….

Niestety to nie ja wymyśliłam, to zapożyczenie z utworu Anny Marii Jopek…… i ja się pod tym podpisuję. Lubię zmiany, nowości, ale chcę je poznawać we własnym tempie, a nie na przyspieszonym obrazie. Nie chcę tylko migawek chwil, zdjęć w smartfonie, chcę poczuć życie obiema piersiami, oczami, uszami, językiem… Poznać esencję, a nie tylko liznąć smaków. Za dużo wymagam od życia? Mam model iPhone 4, sprawdza się, ale moi znajomi mają już wersję 6S i 7, więc ja odstaję od współczesnego świata? Odwieczne pytanie – po co zmieniać coś, co jest dobre i znane, na to, co nowe i nieznane? Wiem, bez tego nie byłoby postępu, ludzie przez wieki pracowali nad nowymi rzeczami, technologiami, ideami… Marzyli, mieli wizje, gdyby Edison nie spał pod jabłonką nie mielibyśmy żarówki, teorii grawitacji. Postęp, nauka, wynalazki we wszystkich dziedzinach. Nie wszystkie się sprawdziły. Kilka jest przekleństwem współczesnej cywilizacji. Technologia i technika współczesna nas otoczyła i zmanipulowała. Wirtualna przestrzeń, wszystko przez internet. Żeby istnieć musisz być w necie, mieć konto w internetowym banku, logować się  i  zorganizować swoją wirtualną rzeczywistość , po prostu musisz tu być. I wszędzie zostawiasz po sobie ślady. Twoja skrzynka mailowa zapchana niechcianymi wiadomościami, ofertami, promocjami. Po co? I tak ich nie odczytasz, ale musisz je usunąć. Pogoń za nowoczesną technologią, udogodnieniami zaprowadziła nas w ślepy zaułek. Możliwości jest za dużo. A ludzie (w większości) mają dość współczesnego pędu życia na najwyższych obrotach, szybko się wypalają, nawalają, jak współczesny sprzęt AGD z krótkim terminem użytkowania. Spowolnij…  Czy jest to możliwe? To tylko kwestia psychiki. Wbrew pozorom nowoczesne technologie nie ułatwiają nam życia, powodują, że jesteśmy wszędzie i cały czas dostępni. W czasach budek telefonicznych na złotówkę (to pamiętają już tylko dinozaury, pokolenie urodzone w 2 połowie XXw.) kontakt z innymi osobami nie był łatwy – 3 telefony na osiedlu, jak chciałam umówić się na randkę, żaden telefon nie działał. Mimo tych komplikacji jakoś udawało się spotkać.) Teraz możemy nawet sex odbywać wirtualnie…. Przez telefon, skype … infolinię. A żyjemy na FB, Instagramie.

SPOWOLNIJ, SPOWOLNIJ

Życie masz tylko jedne. Nie wiesz, co cię za chwilę spotka. Warto delektować się tymi momentami, które rozgrywają się w teraźniejszości. Tu i teraz. Nie wymagaj od życia zbyt wiele…. A może dostaniesz coś w bonusie, prezencie?

SLOWLY, SLOWLY

Ruch SLOW powstał we Włoszech. Oni uwielbiają stan Dolce Vita. Wiedzą, jak smakować życie. Jest taka mała miejscowość, w której ludzie może żyją prosto, ale są szczęśliwi, a średnia wieku to ok. 75-90 lat, są sprawni, korzystają z życia i nie jest to dom spokojnej starości. Funkcjonują tak od wieków. Są w tej swojej małej społeczności szczęśliwi…. Rytuały, tradycja, czas odliczany jak za dawnych czasów, te same metody przygotowania sosu pomidorowego i innych potraw.

My dzisiaj nie mamy czasu konsumować…. Paradoks. Mamy tyle dóbr dostępnych, na wyciągnięcie ręki…  Kiedy to wszystko wykorzystać? Doba ma tylko 24 godziny. Tylko, czy aż? 24 godziny, to 1440 minut, a sekund?, jeszcze więcej… Dużo, a jak je spożytkujemy? Często rozmienimy na drobne… przeciekają nam prze palce.

Nowy świat jest OK. tylko powinniśmy mieć instrukcję obsługi, jak z niego korzystać, albo aplikację na smartfona. To, że nasza planeta Ziemia zwiększyła swoje obroty to oczywiste…  Ale czy warto poddać się takiemu tempu? Obudzisz się za chwilę, mając na karku 70+.

Za kilka lat nowe/stare pokolenie będzie żyło swoim rytmem i swoimi schematami… Pytanie czy warto tak żyć.być? Pesymizm? Nie raczej próba namówienia na chwilę zastanowienia..

MESSAGE 4

MDK ………….. Może ta pogoda ? Może to balansowanie na granicy świata dziennego i nocnego? Może coraz częściej opisywanie życia prostymi, trafionymi słowami.

BIEL I CZERŃ

Skąd u mnie te 2 kolory, te dwie barwy? Tak, teraz można mnie opisać tymi dwoma kolorami, Mała Czarna – czarne oczy i biała bluzka, biała koszula i ciemne włosy. Kiedyś kochałam szarość. Nadal ją lubię, tak….. jest obecna w moim mieszkaniu. Tutaj nie ma tak mocnych kontrastów – bieli i czerni.  Pomieszania dwóch barwników. Jest ta strefa pomiędzy – szarość, w różnym natężeniu, w różnych proporcjach połączenie bieli i czerni.  Szara sfera i niuanse nastrojów uzyskane światłem……….. Gra cieni…. Banalne?… Może nie, Szarość ma tyle odcieni, temperatur i określeń.  Nawet balkon zyskał nową, szarą jakość, no coż………roślin nie przemalowałam, nadal są zielone, i niech tak pozostaną. Podlewam i dbam o ich kondycję codziennie. Lubię posiedzieć na swoim balkonie, zjeść rano śniadanie, czy obiad, wypić ze znajomymi kieliszek prosecco i popatrzeć na panoramę miasta. Niby tak bliskiego, ale odległego. Taki mały unik. Niby w nim jestem, ale mnie tam nie ma. Mała dygresja…………..

Wracając do głównego tematu. Zastanawiałeś się kiedyś, czy w życiu jest tylko czerń i biel, dobro i zło, pozytyw i negatyw? TAK lub NIE. I nie ma innego wyboru. Ja lubię tą prostotę bieli i czerni. Ułatwia. Proste wybory i decyzje. Nawet odnośnie ubrania. Ale też życiowych wyborów, jest mocna. Albo się jest, albo nie. Za proste? Tak… Ale sfera szarego cienia jest tak poplątana, zaciemniona. Lubiłam te niuanse, odcienie, niedopowiedzenia. A teraz ….. teraz chcę po prostu czytelnego, jasnego komunikatu. Nie wierzę w to, co piszę….. Ja marzycielka… Zubożałam, czy zwariowałam? Szare notesiki będące zapisem moich marzeń, szara pościel. A myśli białe lub czarne. Świat nie może składać się tylko z tych kolorów. Jakich kolorów, to tylko 2 neutralne barwy. Tak mnie nauczono……..

Jakie neutralne, jak kontrastowe. Biel i czerń to  przeciwieństwa.  Klasyczny kontrast. Niewinność i grzech są opisywane bielą i czernią. Co jeszcze? Ludzie-anioły i czarne charaktery, dobrze, że kiedyś były jeszcze niebieskie ptaki. Czy są osoby, które wiedzą co znaczy to określenie? Niebieskie ptaki…..

A ja? Piję czarną kawę i jem biały ser. Moje ubrania są białe lub czarne  Czarny tusz do rzęs i biały rozświetlacz. I takie są moje myśli – białe lub czarne, mała, jasna  euforia lub czarna depresja. I nie wiem, jak to się dzieję…….. zaczęłam pisać i pracować, jak było ciemno, teraz zastał mnie poranek i jasność. Dokończę później jest 4.13…. Zimą o tej porze jest ciemno, czarno……. A latem już zaczyna się jasny dzień. Ta sama perspektywa i inne spojrzenie. W naszej kulturze zaczynamy nowe życie bielą, narodziny, małżeństwo. Potem pojawiają się inne kolory i szara proza życia. A na koniec – czerń – czarna dziura.

PS

piszę czarnymi pisakami na białych kartkach, a na ekranie laptopa czarną czcionką na białym pulpicie Maca. Biel i czerń. Współgrają…. Nieraz konkurują.