OPOWIEŚĆ O DZIEWCZYNIE, KTÓRA LAŁA ŁZY

  • Ta nasza Dziewczyna?
  • A znasz inną?
  • chyba nie…
  • I chcesz posłuchać? czy o łzach nie?

– opowiadaj…..

Była sobie Dziewczyna i dziewczyna

  • to były dwie dziewczyny i ta druga płakała? 

Jeszcze raz, może zrozumiesz – Była sobie Dziewczyna i dziewczyna. Ta pierwsza, ta nasza, jak pamiętasz była DZIELNA I SAMODZIELNA. Życzliwa ludziom i zwierzętom. Pomocna i użyteczna. Uśmiechnięta, radość unosiła ją nad ziemią…. wydawało się jej, że ma skrzydła….. Czasami latała, szczególnie w wyobraźni. Rozpierała ją energia i chęć działania. Nie potrafiła spokojnie usiedzieć, swędziły ją stópki. Chciała więcej i więcej. Zobaczyć, poznać, doświadczyć. Lubiła życie i miała na nie ogromny apetyt. Myślała – podbiję świat, pokażę co potrafię. Miała w sobie wiarę i odwagę, jak dzieci. Zaciskała dłonie, prostowała sylwetkę i szła do przodu realizując kolejne wyzwania i zadania. Ludzie lubili tą naszą Dziewczynę, niektórzy zazdrościli jej tego optymizmu i uśmiechu na co dzień. Poznała smak porażek, ale nie poddawała się. Chwila refleksji, zastanowienia i umiejętnie wchodziła do gry. Życie toczy się dalej. Patrzyła do przodu, a nie do tyłu. Liczyło się to, co będzie, a nie to, co było. Lubiła jasne sytuacje. Biel i czerń. Taka była ta nasza dziewczyna.  Miała nadzieję, że wszystko przed nią, nawet jak zmieniała kalendarz na następny, jak zmieniały się cyferki w datach, w jej roczniku… Nie płakała nad mijającym czasem, bo przecież tyle rzeczy jeszcze na nią czekało, miała apetyt na życie. To, co najlepsze było jeszcze przed nią, miała cichutką nadzieję spychaną gdzieś na dno, że za chwilę, za zakrętem pozna kogoś, coś. Ale nawet jak była sama umiała znaleźć w tym swoim singielstwie pozytywne strony –  żaden mężczyzna w średnim wieku nie będzie jej dyktował co ma robić. Miała tyle do zobaczenia, poznania, doznania. Żyła wśród ludzi i dla ludzi, miała znajomych i grupkę przyjaciół, którym sprawiała drobne przyjemności. Lubiła być sama ze sobą. Bo lubiła siebie, nawet ze swoimi wadami, które doskonale znała, więc nie były zaskoczeniem i rozczarowaniem. Wiedziała czego od siebie oczekuje i cały czas miała nadzieję, że życie ją zaskoczy.

I nie pomyliła się …. proza życia ją dopadła. Bolesne spotkanie i trudna lekcja. Świat, w którym żyła wyglądał inaczej niż ten na nowo doświadczany. Nasza dziewczyna posmutniała.

I nagle pojawiła się ta druga. Nic nie zapowiadało jej przybycia. Pojawiła się wraz z wiatrem. Przyniosła ze sobą chłód i deszcz. Miała smutne oczy wypełnione łzami. Do twarzy było jej w zimnych szarościach. Była chłodna i marzła. Nawet jak zakładała sweter, okrywała się kocykiem. Siadała na kanapie, wsuwała ręce pod pachy i siedziała. Patrzyła na szarą plamę przed sobą i tak się czuła, dotarła do ściany. Nie ma wyjścia. Może było jedno, ale w tym momencie nie umiałaby się zdecydować na to rozwiązanie. Nie miała tej odwagi i determinacji. Myśląc o przyszłości widziała tylko czarną dziurę. Stawała w oknie i płakała, łez nie było widać, ale ona łkała, szlochała, zaciskała dłonie na parapecie i wewnętrznie krzyczała. Dusiła to w sobie….. I ta czarna rozpacz pożerała ją od środka, jej energię, jasność myślenia, zjadała marzenia i nadzieje. Straciła apetyt na życie. Była. Wykonywała podstawowe czynności… chociaż najchętniej nie wstawałaby  z łóżka, kanapy. Kiedy było jej bardzo źle, chowała się jak dziecko pod kocykiem. I miała swoja maleńką przestrzeń. Trole i demony tam nie miały wstępu, zostawali w kątach. I tylko czasami pomyślała normalnie – ile tej wody na łzy jeszcze mam? Podobno 60-70%, ale stale uzupełniała ubytki.

  • A spotkały się ?
  • Umiejętnie mijały się…na szczęście. Ta nasza Dziewczyna żyła na zewnątrz, a ta druga wewnątrz. 

Morał – żal to strata czasu, rozdrapywanie przeszłości w teraźniejszości, trochę jak płacz nad rozlanym mlekiem.