MESSAGE, SOBOTNIO – NIEDZIELNA

MDK, 

Mój Drogi Kumplu…………..

może ten list dotrze do Ciebie……. 

Pamiętam Twój uśmiech, kiedy coś opowiadałam…… a dalej ślady Twojego istnienia zacierają się

Sobota. Czy już niedziela? Ja jeszcze uważam, że sobota, mimo, że to początek niedzieli. Ten czas między wieczorem jednego dnia, a porankiem drugiego dnia trudno mi określić. Dla mnie jeszcze nie skończyła się sobota, a na pewno nie zaczęła niedziela. Niedziela w najlepszym razie zacznie się, jak zadzwoni budzik. A teraz jest taki międzyczas, między jednym, a drugim dniem. Głową jestem jeszcze w sobocie, ale już próbuje wejść do mojego życia niedziela. 

Wracając do soboty…. Tradycyjnie pisałam o tej porze  bajki…. A nagle pojawia się list. List do Ciebie. Może zatęskniłam? Chociaż ten list jest z kategorii pomiędzy. Trochę  w nim prywatnych słów, a trochę bajki.

A wszystko zaczęło się od mailowej wiadomości przesłanej przez dziewczynę, o niespotykanym  naszej codzienności imieniu – Emanuela. Znalazła w tradycji azjatyckiej, chińskiej i japońskiej taką opowieść. Jest mi niezmiernie bliska. Czytałam ją kilkakrotnie. Przeczytaj….

CIENKA, nie CZERWONA NIĆ PRZEZNACZENIA 

Gdy pewnego wieczoru chłopiec wracał do domu spotkał starego człowieka (okazało się, że to bóg Yuè Xià Lǎo), którego oświetlała srebrna poświata księżyca. Gdy chłopiec mijał mężczyznę usłyszał jego głos. Starzec poprosił by podszedł i posłuchał tego, co ma do powiedzenia. Mężczyzna wyjaśnił chłopcu, że w przyszłości spotka kobietę, z którą się ożeni. Już teraz jednak jest z nią połączony czerwoną, cieniutką niteczką. Yuè Xià Lǎo wskazał chłopcu stojącą nieopodal dziewczynkę mówiąc, że to ona jest mu przeznaczona. Chłopiec był jednak w wieku, kiedy dziewczynki się zaczepia i traktuje jak istoty z innego świata. Zamiast ją poznać postanowił rzucić w nią kamieniem. To też uczynił i uciekł. 

Po wielu latach przyszedł czas ożenku. Rodzice wybrali młodemu mężczyźnie żonę, którą on mógł dopiero zobaczyć podczas nocy poślubnej. Gdy już byli sami w sypialni mężczyzna odsłonił twarz kobiety, która cały czas była ukryta pod tradycyjnym welonem. Piękna! Mężczyznę zainteresowała jednak ozdoba, którą kobieta miała na głowie. Spytał, co to, a ona opowiedziała mu historię, że kiedy była małą dziewczynką jakiś chłopak rzucił w nią kamieniem i została jej po tym blizna tuż nad łukiem brwiowym. Nosi więc ozdobę by ją zakryć. 

Czerwona nić przeznaczenia. Legenda pochodzi z Chin, ale przyjęła się również w Japonii. Wierzy się, że bogowie zawiązują czerwoną cieniutką nitkę wokół kostki, małego palca, której końce łączą ze sobą dwie przeznaczone sobie osoby. Spotkają się one kiedyś w określonych okolicznościach. Dwoje ludzi połączonych czerwoną nitką jest przeznaczonych do miłości niezależnie od czasu, miejsca, tego kim są, co robią. Czerwona nitka może się rozciągać i plątać, ale nigdy nie pęka. Prędzej czy później osoby sobie przeznaczone na siebie trafią chociaż nie zawsze się temu poddają, uciekają od siebie, nie chcą przyjąć zaplanowanego dla nich losu. 

Tyle opowieść, nie ja ją wymyśliłam. Ale tak sobie myślę………Doskonale opisuje moją nadzieję, że kiedyś odnajdzie się ta druga połówka, doskonale pasująca. Układająca się jak klocki Lego, puzzle, czy kostka Rubika. Tu nie ma pomyłki, każdy element pasuje do konkretnego elementu. Wiesz, co mam na myśli… Te osoby czują i myślą podobnie, nie potrzebują zbędnych słów, wystarcza spojrzenie, gest. I wtedy ta czerwona nić przeznaczenia przędzie się, wije. I nadal wierzę, że taka osoba jest mi przeznaczona, gdzieś jest, tylko nie możemy się odnaleźć…Ale spotkamy się…. Kiedyś, przypadkiem wpadniemy na siebie ……. i poczujemy to lekkie naprężenie czerwonej nitki. I to będzie znak. Chodzi tylko o to, żeby tego nie przegapić. Bo w legendzie, tak czy inaczej spotkasz przeznaczoną Ci osobę. A… w życiu realnym? Nie można przegapić, nie zauważyć takiego małego piknięcia, spięcia. Tych iskierek przebiegających po ciele i między tymi dwiema osobami. Jedno spojrzenie, przypadkowy dotyk dłoni i wiesz – TO JEST TA OSOBA. Czujesz trzepot motyli wewnątrz, dopada Cię stan euforii i unosisz się nad ziemią. Jesteś cała w obłokach. W piosence chyba było w skowronkach….

Zawiązuję czerwoną nitkę na swoim nadgarstku… początek…. nadziei….

Bajki kończyły się morałem…..

ta mogłaby się zakończyć szczęśliwym finałem… niestety jeszcze nie….

MORAŁ – wiara, nadzieja, miłość – warto wierzyć i mieć nadzieję…. Pytanie tylko, czy odnajdzie się miłość?