ZEGAR

Mój czas ucieka … Martyna Jakubowicz 

takie małe zatrzymanie, zamyślenie… pojawia się najczęściej w tym czasie – przejścia Roku w Nowy Rok. Zmiana cyferek, na końcu… a teraz na początku. Zostawiam to, co było i czekam na to, co będzie. Oczekuję….  już coraz częściej nie. Mam swoje ulubione godziny. Pory dnia, a raczej środka nocy, według kilku znajomych mi osób. Momenty które uwielbiam…. wyciszenia, spokoju i twórczej pracy… doskonała pora na myślenie lub nie myślenie….

Coraz więcej zegarów w moim życiu… towarzyszą mi na co dzień. Zegarów tych realnych i tych wewnątrz. Rano muszę wstać, jak dzwoni budzik. Małe, poranne rytuały. Umówione spotkanie i wyznaczona godzina. Na cale szczęście w tym wypadku można się kilka minut spóźnić. Teraz zegary mam w każdym miejscu mojego mieszkania. Sypialnia – ten najmniejszy Muji (mała zakupowa głupotka z Paryża), ale widoczny, zaskakujące, bo towarzyszy przez większą część nocy. Próbuje przypomnieć, że czas już spać. Bo rano nie wstanę lub, że będzie trudno… obudzić się i wrócić do realnego świata. A ja polubiłam te godziny między 2 .00 a 5.00, to mój najlepszy czas, pojawiają się pomysły i nowe projekty, wysyłam maile. Temu najmniejszemu, białemu zegarkowi w sypialni towarzyszy zegar i budzik iPhone’a. On ma niezawodną pamięć i jeszcze budzi na mój ulubiony sposób. Poranna toaleta. Łazienka i kolejny zegar. Na niego nie zwracam uwagi. Mam najczęściej mało czasu. A przecież to był mój pierwszy zakupiony zegar – przywieziony z Mediolanu. Chyba trochę go zaniedbałam. Ten duży wiszący w kuchni lubi oszukiwać. Na marginesie dodam, że też pamiątka z podróży. Jest mocno intuicyjny. Szczególnie, jak dodałam mu serce. Kręci się i przekręca. Zerkam na niego, ale mu nie wierzę. Tak, jak nie wierzę w swój wewnętrzny zegar, kalendarz. Zegar i kalendarz mają podobnie odmierzają czas – zegar to sekundy, minuty, godziny szybko mijające, a kalendarz, to dni, tygodnie, miesiące. i wreszcie lata. Może upływają wolniej, ale schemat działania jest ten sam. Najlepiej pokazywał to dawny zegar – klepsydra – piasek przesypywał się z góry na dół. i czas mijał. Minuta po minucie, ziarenko po ziarenku… Słoneczny też oszukiwał.

Takie małe dygresje. Moje zegary….

I wreszcie ten nowy – betonowy budzik. jest piękny i doskonale pasuje do mojego mieszkania. Ale też pokazuje czas. I od tego nie można uciec. Ma przyjemny cykot, takie cyk—cyk.

A słuchając ulubionej Trójki nie muszę czekać na podany czas, znając ich harmonogram, wiem bez zapowiedzi – która jest godzina, jaki jest czas. A nawet dzień tygodnia. Do tego jeszcze czas wyświetlający się na górnym paseczku Mac’a…..  Czas ….. szybko mija, chciałabym ocalić chwile… Niektóre ocalę od zapomnienia. Zachowam. W swojej pamięci lub pamięci Mac’a. Zapiskach, notatkach, listach, zdjęciach. Do niektórych już nie wrócę, bo nie porozmawiam, nie spotkam się….

Minęły bezpowrotnie. Ich czas przeminął. Jak osoby….