GOTOWANIE, PROZA KUCHNI

W sumie nie lubię gotować. Do takiego wniosku doszłam już dawno. Nie lubię gotować i nie umiem gotować. Nie prowadzę tradycyjnego gospodarstwa domowego. Nie przygotowuję posiłków dla rodziny. Kiedyś próbowałam być wzorową Panią Domu i gotować obiady dla mężczyzny życia wracającego z pracy. Koszmar. A swoją kuchnię lubię, jest częścią mieszkania, łączy się naturalnie z jadalną. I paradoksalnie – lubię w niej przebywać, coś tam aranżować. Właściwie. Improwizować. Często zapraszam przyjaciół na kolacje tematyczne, wymyślam pretekst, poddaję temat i … zaczyna się. Moją miejscówkę polubili ludzie i psy.

Przyjaciele odnajdują się w kuchennej części. Dębowy stół skupia wokół siebie osoby lubiące ze sobą przebywać – prosta myśl – spotkać, pogadać i pośmiać. I posmakować, chociaż jedzenie jest tylko pretekstem. Od jakiegoś czasu wróciła tradycja tych kolacyjnych spotkań przeciągających się w nocną porę… w mojej kuchni.

Wracając do głównego tematu – NIE LUBIĘ GOTOWAĆ – ale lubię eksperymentować …. przygotować smaki…. smaczki to moja ulubiona fraza związana z gotowaniem. Bo ja nie nie gotuję, tylko doprawiam. Ktoś kiedyś powiedział – wiem, widziałem – ty nie gotujesz, nie próbujesz, tylko wąchasz, oceniasz na wygląd, zapach, improwizujesz w kuchni…

I chyba tak jest…. Sama modyfikuję przepisy znalezione na portalach kwestiasmaku, czy whiteplate….  Tworzę nowe wersję, charakterystyczne dla mnie, takie, które lubię…. I najczęściej nie pamiętam, jak to zrobiłam.

Moją kuchnię ktoś obcy mógłby nazwać ubogą. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Bo nie używam zbyt wielu przypraw, soli, najczęściej gotuję, przygotowuję to, co lubię. Ale smaczki przeze mnie przyrządzone doprawione są czymś specjalnym… Takim drobiazgiem … można byłoby powiedzieć lubczykiem./który uwielbiam/….. Bo lubię przygotować coś dla przyjaciół, specjalnie im dedykowane danie. Małe i duże głupotki. Jak zupa cebulowa. Moja mała kuchenka daje radę. Parzenie, smażenie, gotowanie … i zapach, którego nie lubię, ale w wyobraźni już rysuje się obraz przyjaciół zajadających się zupą cebulową, z grzankami, z warstewką zapieczonego sera… Widok wart zapachu.

Złagodzony smak i rozkosz rozlewająca się wewnątrz. To na początek…..

Tak, dla tych momentów warto poświęcić trochę czasu w kuchni. Trochę więcej niż trochę….

Lubię, nie lubię…. Chyba jednak lubię…. Lubię ten moment wymyślania  idei kolacji, podziału zadań, a potem organizacji i przygotowania. Lubię gotować dla kogoś i w jakimś celu….

Może uda się wreszcie przygotować dla kogoś rano jajecznicę ….. i kawę.