OPOWIEŚĆ O DZIEWCZYNIE, KTÓRA MARZYŁA ŻEBY KTOŚ TRZYMAŁ JĄ ZA RĘKĘ

 

  • O czym chcesz opowiedzieć?
  • O dotyku
  • Nie o Dziewczynie?
  • To będzie o tej DZIEWCZYNIE ….Nie chcesz o niej słuchać?
  • Chcę, ale ostatnio jej nie zrozumiałem….
  • Może to zrozumiesz – też lubisz trzymać mnie za rękę
  • No tak…. wtedy wiem, że mi nie uciekniesz….

Początek jest podobny, prawie taki sam… Była sobie Dziewczyna…. Ta Dziewczyna… Zwyczajna/niezwyczajna… Czasami może….. dla kogoś Nadzwyczajna. Miała w sobie to COŚ, co trudno nazwać, ale się wyczuwa będąc w jej otoczeniu, blisko niej. Chociaż za blisko nie pozwalała podejść  Pokochała swoją niezależność…  i samotność. Było jej z tym dobrze… A może tylko tak uważała. Lubiła sama posiedzieć w domu, na kanapie, pozachwycać się swoją przestrzenią, umiejętnie przez nią wykreowaną….  Może było lekko chłodno, ale tylko w porze zimowej. Wiosną było łatwiej…. rozpoczynała nowy sezon śniadaniami i poranną kawą na balkonie. Grzejąc się w ciepłych promieniach łapała pierwsze muśnięcia słońca. I chyba wtedy, w tych porannych momentach coś w niej drgnęło. Jeszcze tego nie zauważała lub umiejętnie omijała. Było to gdzieś w niej. Ale jak zwykle pochłonięta sprawami i problemami innych nie odbierała sygnałów od siebie, swojego ciała. Próbowała się zatrzymać, ale nie było czasu, zawsze w biegu, do przodu. Dłuższe dni sprzyjały aktywności, poruszała się szybko, często za szybko. Nawet nie myślała, że coś może jej umknąć, przecież zawsze biegła do przodu, mijając kolejne punkty, wykonując zadania. Wieczorem zmęczona wtulała się w kanapę i drzemała. Krótka regeneracja pozwalała jej wrócić z nową energią do działania. Ten czas miała zarezerwowany dla siebie, na swoje projekty, swoje pomysły, poszukiwania. Myślenie. Lubiła otulić się szenilowym pledem w kolorze gołębiej szarości, poczuć pod palcami intuicyjną klawiaturę ulubionego Mac’a. Gładziła go po srebrzystej obudowie podświadomie. Nieraz jej dłoń odruchowo wędrowała po ciele. Lubiła dotyk. A precyzując lubiła dotykać, poznawać nie tylko wzrokiem, czy węchem, ale dotykiem. Oczy często myliły się, mamiły pięknym wyglądem rzeczy, węch zawodził, ale dotyk pozwalał rozpoznać kształt, fakturę, temperaturę i całe spektrum pozostałych odczuć. Miała wrażliwe dłonie i stopy. Reagowały na różne bodźce emocjami. Zapamiętywały. Pracowała z materiałami, tkaninami, które nęciły wyglądem, kolorami, ale czując jej w swoich dłoniach umiała je poznać, ocenić, docenić lub odrzucić, pominąć. 

Lubiła rzeźbę i modelowanie plastycznych materiałów. Często używała palców w kuchni przyrządzając ulubione smaczki, próbując, czy jedząc. Z przyjemnością oblizywała, opuszki palców z resztą smakowitości. Zdarzało się, że dotyk bolesny, nieprzyjemny, wywoływał grymas na twarzy, łzy w oczach i cichutki dźwięk. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że tyle uczuć i emocji sprawia dotyk. Był z nią obecny, towarzyszył jej od zawsze. Odkąd pamięta. Trudno wszystkie rodzaje nazwać, sklasyfikować. Jedne są krótkotrwałe, szybko przemijają jak sezonowe trendy i mody, niektóre zostają na dłużej w pamięci, są jeszcze te szczególne, przechowywane w zakamarkach pamięci jak drogocenny klejnot. Za nimi się tęskni, wracają we wspomnieniach. Tak,…… dotyk był obecny w  jej życiu, towarzyszył na dobre i na złe. I …. poznając nowych ludzi zwracała uwagę na dłonie i stopy. Małe dziwactwo. I zaskakujące, mimo iż lubiła sama dotykać to niekoniecznie chciała być dotykana, szczególnie przez przypadkowe osoby. Ulegała magii dotyku innej osoby, kiedy poczuła to coś. Zachwyt od pierwszego wejrzenia? Nie, raczej od pierwszego dotyku. 

I chyba to ta pora roku, ciepło, spacery spowodowały małe drgnięcie. Takie wewnętrzne. Leciutko niepokojące. Przez moment poczuła i pomyślała, że chciałaby poczuć dotyk tej drugiej osoby, tej obok siebie. Odkryć ponownie przyjemność trzymania się za ręce, przytulenia, objęcia bezpiecznych ramion, delikatnych pocałunków, głaskania, gigotania, łaskotania, smyrania, takich drobnych gestów budujących nastrój bliskości. Zatęskniła… A nadal miała nadzieję, że spotka kogoś, kto będzie chciał trzymać ją za rękę. Już się przekonała, iż uścisk dłoni, ręki, czy prozaiczne trzymanie się za ręce stanowi nieprzebrane bogactwo doznań.  I nadal wierzyła, że odnajdzie tą osobę, 

Morał – trzymanie za rękę nie oznacza prowadzenia za rękę.