i PROBLEMI

I nie dotyczy to mojej rodzinki Apple. I iPhone, i IPad, i Mac współdziałają, a dzięki wizycie i cudownym dłoniom  iKarola. 

Przyjęły nowego, w czarnej, matowej obudowie iPhone’a z otwartością i tolerancją (a sami są w srebrzystej wersji). Udostępnili dane i kontakty, muzykę, Karol dodał mu kilka nowych, przynajmniej dla mnie, 

umiejętności – aplikacji. Tak wyposażony jest niezwykle użyteczny i atrakcyjny. Może pozostali trochę 

zazdroszczą mu tej nowej stylizacji… Ale na razie pozostaną w klasycznej wersji. Nie zamierzam ich 

zmieniać. Nie muszą podążać za trendami i nowinkami, klasyczne piękno i funkcjonalność nie przemijają 

tak szybko jak sezonowe mody – patrz trencz Burberry, mała, czarna Chanel, koszulka polo Lacoste, Royce Rolls, krem Nivea. Sumując – z rodzinką (odpukać) wszystko układa się dobrze. 

I w czym jest w takim razie problem? 

Internet. Po raz kolejny jest z nim problem…. I dlaczego wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebny? 

Nie działa. Z powodu upałów? Przegrzały się serwery? Zgrzały łącza? Nie uwierzę….W 21 wieku, przy możliwościach obecnej technologii? Nowoczesność nie dostosowana do współczesnego świata? 

I o co mi właściwie chodzi? O zasady. Firmy świadczące usługi internetowe nie prowadzą działalności charytatywnej, nie robią tego za darmo. Płacisz, więc oczekujesz w zamian jakości obsługi. Przynajmniej standardu. W dzisiejszych czasach internet jest powszechny, no może prawie, są jeszcze dziewicze miejsca, gdzie nie ma zasięgu, dostępu. WiFi? Korzystaj, gdzie chcesz. Znam osoby, które bez dostępu do WiFi nie wyobrażają sobie wypoczynku, spotkania, swojej egzystencji. Dla pokolenia urodzonego po 2000 roku dotkliwą karą jest embargo na smartfona. Brak dostępu do sieci i brak ładowarki. Dlatego młodzi ludzie noszą ze sobą power banki. Są wolni i niezależni. Dostęp do WiFi był kiedyś czymś wyjątkowym, a teraz…. jest standardem w oferowanych usługach. 

I ja przyzwyczaiłam się do sieci. Ułatwia. Kontakt ze światem i jest doskonałym narzędziem w pracy. Coraz częściej łapię się na tym, że korzystam z wyszukiwarek, aplikacji., przeglądam strony www, robię zakupy przez internet. Chociaż uwielbiam pójść do lokalnego sklepiku, na rynek – poczuć zapach i smak kupowanych produktów. Tradycjonalistka? Siła przyzwyczajenia? Nie …. po prostu przyjemność kontaktu, oglądania, żywej rozmowy ze sprzedawcą. 

I co mam zrobić z tym problemem? Poczekam cierpliwie na interwencję specjalisty. Mając w bonusie wolny czas pójdę na spacer, poleżę na trawie, poczytam książkę…. Podelektuję się chwilą swobody i lenistwa.