MESSENGER – MDK – CZYTANIE

Dawno nie wysłałam do Ciebie listu.

Nie myśl, że zapomniałam. 

Za dużo innych krótszych, czy dłuższych wiadomości. 

Mniej lub bardziej oficjalnych. 

Nie pamiętam, kiedy napisałam list. Dodam – napisałam ręcznie. Nie mail, tylko list.

Ostatnie pamiętam z okresu młodości. 

Ale nie o listach chciałam pisać…. Chociaż jak się zastanowić….. to podobna, trochę zapomniana czynność. 

MDK, kiedy ostatnio przeczytałeś książkę? A może inaczej zadam pytanie.

Czytasz jeszcze książki?

Jeśli tak – to zadam kolejne pytanie. 

Czy lubisz czytać książki? 

Tak po prostu. Wziąć drukowaną książkę, w okładce i z papierowymi kartkami, a nie te nowoczesne wersje w formacie audiobooków czy e-booków – i przeczytać. 

Ja pasjami lubię czytać. Zawsze lubiłam. Książki przenosiły mnie w inny świat, świat wyobraźni. Pobudzały marzenia. Moi rodzice nie żałowali pieniędzy na książki. Wiesz, że były takie czasy , w których brakowało książek? Stosunkowo nie tak dawno…  druga połowa 20. wieku. Na książki się polowało, kupowało na bazarach i płaciło, słono płaciło. Bo chciało się je mieć. Nie tworzyć sztuczną, pokazową bibliotekę w swoim mieszkaniu, tylko po prostu mieć. Teraz można kupić książki na metry i wstawić w regał biblioteczny. A przecież książka od wieków stanowiła luksus, dostępny dla wybranych. Pamiętasz „Imię róży”? jak nie czytałeś to może oglądałeś film. 

Ja od dziecka kochałam książki. Nauczyłam się czytać przed pójściem do szkoły, żeby przeczytać pewną powieść. A „Małego Księcia” skopiowałam ręcznie, łącznie z rysunkami. Determinacja. Tak bardzo chciałam ją mieć, a nie można było jej kupić. W szkolnej bibliotece był tylko jeden egzemplarz. …..Książki wypożyczało się. Teraz też to robię. Chociaż książki są powszechnie dostępne. Do kupienia nawet w kiosku, czy hipermarkecie. Jakość i ilość nie idą w parze. Lubię dobre wydania, docenić jakość i obraz okładki, zapach i dotyk papieru, druk. . coraz częściej ten bardziej czytelny, klarowny. Jeszcze nie używam okularów. Tak… książki, jak płyty lubię mieć na własność, którą mogę się dzielić. Z pytami łatwiej – można je mieć w formie elektronicznej, odtwarzać i słuchać …. wracać. A książkę chcę mieć w wersji realnej. Przerzucać kartki, zaznaczać miejsca, do których chcę wrócić. Z książkami jestem związana emocjonalnie. Stanowią dla mnie wartość. Nie mam dużej biblioteki, ale kolekcjonuję książki, do których lubię wracać. Noszą ślady używania. Po drugiej stronie są książki, albumy, wydawnictwa, które cenię. Starannie wybierane i dobierane. Pamięć obrazu. Kolekcjonuję ulubione perełki. 

Wracając do wątku pierwszego.

Ja lubiłam i lubię czytać. Są pozycje, do których często wracam, a są takie, przez które ledwo przebrnęłam. Ale nie lubię porzucać niedoczytanych książek. Książka towarzyszy mi już od rana. Nie poranna gazeta przeglądana przy kawie, tylko właśnie książka. Niektóre ucierpiały na tym. 

W trakcie dnia mam jakąś ze sobą, czytam w tramwaju, kiedy idę. 

Niestety jest jeden minus. Coraz częściej czytam książki ze swojej dziedziny. Ale czytam. I nie jest to jedna książka rocznie. Buduje się w ten sposób swój świat wewnętrzny, poza tym, co sami doświadczamy. 

Pozytywna informacja coraz częściej czytamy. Szczególnie te najmłodsze pokolenia, 10-latkowie. Sami też piszą książki. Małe, alternatywne księgarnie, wydawnictwa cieszą się zainteresowaniem. Giganci może odnotowują spadek, ale to ich problem, jak wpuszczają tanie, fatalnie napisane  pozycje na rynek. 

Mam nadzieję, że czytelnictwo mimo postępu technologicznego nie upadnie, że nie będziemy czytać tylko krótkim wiadomości w smartfonie. 

PS Carrie Bradshow, bohaterka kultowego filmu miała marzenie – wziąć ślub w swojej ulubionej bibliotece.