OPOWIEŚĆ O DZIEWCZYNIE, KTÓRA ŻYŁA SZYBKO I CHODZIŁA ZA SZYBKO

  • Nasza Dziewczyna żyła szybko….. 
  • Intensywnie….
  • W drobnym ciele kumulowała się cała energia. Szybko chodziła.
  • Potrafię sobie to wyobrazić, pamiętam, jak jej bose stopy uderzały o klapki, niezapomniany dźwięk. Podążała przed nim…

To będzie szybko opowiedziana bajka. I nie będzie to opowieść o Speed Girl, takiej z turbodoładowaniem, jak ze współczesnych filmów animowanych, produkcji hollywoodzkich, która dysponuje mocą. To nie ten typ. Ona jest realna, rzeczywiście istniejąca. A nie wykreowana, działająca w wirtualnym świecie. I nie jest bohaterem swoich czasów ratującym ludzkość. Chociaż na swój sposób…. jak się zastanowić? …. może częściowo pomaga, pociesza, niektórych ratuje podając pomocną dłoń, albo wyciągając za uszy. Podsumowując można ją nazwać niepozorną bohaterką, na miarę swoich sił. I możliwości. Ale nie chciałam opowiadać o bohaterce, tylko o Naszej Dziewczynie…. 

Żyła szybko i intensywnie Jakby obawiała się, że zabraknie jej czasu. Dzień, noc były za krótkie, chciała je rozmnożyć, pomnożyć. Czas to pieniądz? Gdyby tak go przeliczała, byłaby miliarderką. A dla niej czas liczył się tylko terminami, datami. Zadanie i działanie. Należy oddać na czas. Trzeba skończyć w terminie. Na wczoraj, na przedwczoraj. Czekają. Presja czasu i czynnik ludzi. Udawało się to połączyć w zgrany duet. Jej wypracowane metody i małe sztuczki sprawdzały się. Przynosiły efekty, namacalne, wizualne i czasami materialne. Z biegiem czasu miała wrażenie, iż czas pędzi coraz szybciej, starała się go dogonić. A może nawet prześcignąć. Trochę oszukać. Nie nosiła zegarka, celowo, żeby nerwowo na niego nie spoglądać. Czasami denerwowała się, że ludzie chodzą za wolno, mówią powoli, wolniej myślą niż ona, nie nadążają, podążają za nią. Bo ona już miała to poukładane w głowie, myśl goniła kolejną myśl. Żeby jej nie uciekły zapisywała, szkicowała – dla wielu osób były to bazgroły, kilka kresek, jakiś wężyk – dla Niej cenne notatki, nad którymi później, w wolnym czasie, którego i tak nie miała, pracowała. Zapiski.  Lubiła chodzić, szybko, w tempie, krok, krok, krok, prawa, lewa. Nie ważny był dystans, liczył się cel. Nie chcąc tracić czasu, idąc czytała, miała podzielną uwagę i patrzenie. Chodząc myślała, układała plan, obmyślała projekt. Chodzenie od okna do okna było dla niej doskonałą metodą skupienia się w celu kreatywnego myślenia. Mówiła – muszę ten projekt wychodzić. Dlatego źle się czuła w zamkniętych przestrzeniach, małych i niskich pomieszczeniach. Brakowało jej powietrza. Doskonale czuła się nad morzem. Pusta plaża i nieograniczony widok. Nie spacerowała tylko maszerowała. Wyznaczała sobie cel – do tego drzewa, do tamtego korzenia. Dalej i dalej. Mówiła sobie – Jesteś dzielna dasz radę, jak dojdziesz to zrobisz wszystko, uwierz w siebie. Przeszkody utrudniające szybkie działanie wyprowadzały ją z równowagi, szczególnie jak pracowała w dużym napięciu. Nauczyła się, iż przeszkody można pokonać, albo obejść. Umiejętnie. Lepiej nie tracić czasu na ich pokonanie, bo pozornie dłuższa droga szybciej prowadziła do celu. Nowoczesne metody komunikacji sprzyjały jej, ułatwiały działanie, logistykę. W tym szybko pędzący świecie, kalendarzu, wydarzeniach, przypomnieniach zapomniała o prostych przyjemnościach, dla których czas nie ma znaczenia. Bo sama przyjemność ma swoją większą wartość. Organizm ludzki jest ułomny. Przekonała się na swoim przykładzie. Odmówił dynamicznej współpracy. Utrudniał. Próbowała go pokonać, przekonać. Nie udało się. Wymógł na niej spowolnienie i zastanowienie. Czyżby świadomie biegła ku przepaści, bez powodu i racjonalnych przesłanek, jak lemury? Miała wreszcie czas na zastanowienie, po trzecim ostrzeżeniu nie czekała na czerwoną kartkę. I odstawienie od gry. Próbowała znaleźć balans – pomiędzy biegiem i spowolnieniem. Wyhamowaniem. Powtarzała sobie – slowly, slowly. Modne słowo, umiejętnie używane daje efekty. Nauczyła się znajdować równowagę pomiędzy aktywnością i relaksem, traktowała ten czas jako reset. Nadal szybko chodziła, za szybko, ale umiała wpaść w przytulną kanapę, otulić się kocykiem, nie myśleć. 

Morał – czasu nie można oszukać, obojętnie, czy go się liczy, czy mierzy.